Piłkarza, który zapewnił Niemcom triumf w finale mistrzostw świata 2014 w Brazylii (1-0 z Argentyną w finale) Joachim Loew nie zabrał na mundial w Rosji. Brak powołania zabolał Mario Goetze, ale piłkarz stara się nie myśleć o tym co było, ale o tym, co przed nim.- Mundial to wyjątkowa impreza. Każdy kto miał okazję na nim grać, chce tam wrócić i znów spróbować swoich sił. Byłem rozczarowany brakiem powołania, ale to już jest za mną. Patrzę w przyszłość z optymizmem - przyznał Mario Goetze. 26-latek ma za sobą ciężki sezon. Wrócił z Bayernu Monachium do Borussii Dortmund, ale przez chorobę nie był w stanie pomóc drużynie i więcej pauzował, niż grał. A jeśli już wybiegał na murawę, jego forma nie zachwycała. Media pisały o problemach "złotego chłopca", a Goetze starał się po prostu wrócić do formy. Mundial obejrzał w domu i chyba nie musi żałować, że z niemiecką kadrą nie pojechał do Rosji. Mistrzowie świata nie wyszli z grupy, a Mario Goetze nie wziął dzięki temu udziału w katastrofie, która dotknęła zespół. - Nie uważam, żeby ten wynik zahamował rozwój naszej piłki czy był dla niej zagrożeniem. Kadra się odrodzi, nie powinna długo cierpieć - mówił dyplomatycznie Goetze "Kickerowi". Piłkarz BVB wolał skupić się na sobie i powrocie do formy w klubie. O reprezentacji mówił mało i bardzo dyplomatycznie. - Patrzę w przyszłość z optymizmem. Staram się pracować jak najlepiej i dać drużynie to, co mam najlepsze - przyznał przed nowym sezonem Bundesligi.A dziennikarze skwitowali wywiad krótko. Może to jednak dobrze, że Mario Goetze nie musiał doświadczyć z kadrą traumy na mundialu w Rosji?