Pierwsze derby regionu w tym sezonie zostały rozegrane w 7. kolejce - 2 września Miedź podjęła Zagłębie. W historycznym, bo pierwszym spotkaniu tych drużyn w ekstraklasie, górą byli legniczanie, którzy wygrali 2:0. Od tego momentu zespół prowadzony przez trenera Dominika Nowaka nie zdołał już jednak sięgnąć po komplet punktów. W następnej serii meczów podrażnione Zagłębie grało u siebie z Śląskiem i prowadzone jeszcze wtedy przez trenera Mariusza Lewandowskiego pewnie zwyciężyło 4:0. W niedzielę lubinianie w 16. kolejce ulegli Legii Warszawa 0:1 i był to ich ósmy z rzędu pojedynek bez wygranej. W trzecich jesiennych derbach Dolnego Śląska beniaminek z Legnicy na własnym stadionie zmierzył się z Śląskiem. Emocje skończyły się po pierwszej połowie, po której goście prowadzili 4:0, by ostatecznie wygrać 5:0. W trzech kolejnych meczach piłkarze trenera Pawłowskiego zdołali zdobyć jednak tylko dwa punkty. Nawet w ostatniej kolejce, kiedy byli zdecydowanie przeważali w starciu z Cracovią i mieli więcej sytuacji bramkowych, zremisowali tracąc pechowo bramkę w końcowych minutach. W rozmowie z PAP szkoleniowiec wrocławian z uśmiechem przyznał, że nie wierzy w żadne fatum, ale... "Można jednak powiedzieć, że czarne chmury zebrały się nad Dolnym Śląskiem. Może rzeczywiście wszystkim trzem ekipom brakowało trochę szczęścia w niektórych meczach, ale decydujące są jednak umiejętności piłkarskie. Z Górnikiem Zabrze i Cracovią mieliśmy wiele sytuacji bramkowych i brakowało tylko skutecznego wykończenia. Od pewnego czasu pracujemy, aby to poprawić i w końcu musi zaskoczyć" - dodał Pawłowski. Podobnie ocenia sytuację pomocnik Zagłębia Łukasz Janoszka. "Nie wierzę w jakieś fatum czy czarny urok, ale z drugiej strony takie są fakty, że od wygranych derbów żadna z ekip nie może zwyciężyć. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam i nie wiem, jak to racjonalnie wytłumaczyć" - powiedział PAP Janoszka. Trener Śląska dalej w rozmowie przyznał, że w swojej karierze zawodniczej i trenerskiej spotkał się z wieloma zabobonami piłkarzy. "Zamknięty szlaban na przejeździe kolejowym, orszak ślubny czy spotkana zakonnica nigdy nic dobrego nie wróżyły. Rozmawiałem kiedyś z psychologiem i zapytał mnie, ile procent zależy ode mnie, jak ja zagram. Powiedziałem, że 99. Odparł, że źle, bo powinno sto procent. To nie od pogody, sznurowadeł czy jeszcze czegoś innego, ale ode mnie zależy, jaki będzie wynik meczu. Ale jak ktoś wierzy w takie czy inne zabobony, to niech sobie wierzy, oby tylko nie przeszkadzało mu to w grze" - dopowiedział. Janoszka przyznał, że spotkał się z różnego rodzaju przesądami w szatni, ale osobiście nie przykłada do tego wagi. "Koncentruję się tylko na grze. Uważam, że tylko ode mnie zależy, jak się zaprezentuję. Jeżeli nawet jest jakieś fatum nad zespołami z Dolnego Śląska od wygranych derbów, to my w niedzielę to zakończymy, bo wygramy z Zagłębiem Sosnowiec" - zadeklarował. W najbliższej kolejce Śląsk w piątek zmierzy się z prowadzącą w tabeli Lechią Gdańsk (godz. 18), dzień później Miedź podejmie Wisłę Kraków (godz. 18) i na zakończenie występów zespołów z Dolnego Śląska lubinianie zagrają w niedzielę (godz. 15.30) w Sosnowcu z Zagłębiem.