Siatkarze - poza czwórką podwójną wioślarzy - byli najjaśniej świecącą się naszą iskierką nadziei. Wydawało się, że wirus olimpijskiej klęski narodowej nie może ich dotknąć, tym bardziej, że w meczu otwarcia z Włochami zagrali świetnie. Ale Bułgarzy, pomni upokarzającej porażki w finałach Ligi Światowej w Sofii, zrewanżowali się srodze.Porażka ta może okazać się bez wpływu na dalsze losy naszej ekipy, która ma wciąż spore szanse na wygranie Grupy A, a dzięki temu łatwiejszego przeciwnika w ćwierćfinale. Tyle że teraz zwycięstwo grupy nie spoczywa tylko w rękach ekipy Andrei Anastasiego. Musimy też liczyć na potknięcie Bułgarów, które w perspektywie ich meczu z Włochami jest przecież realne. Pewne jest jedno - kibice od Orłów Anastasiego się nie odwrócą. Mimo dotkliwej porażki z Bułgarią, po meczu w hali Earls Court niosło chóralne: "Polska! Biało-czerwoni". Co zrozumiałe, nasi zawodnicy byli nie w sosie schodząc z parkietu. - To chyba całkiem nieplanowana porażka - zagadnęliśmy Bartosza Kurka. - Co za pytanie, a która porażka jest planowana. Przegraliśmy z przeciwnikiem, który zagrał bardzo dobre spotkanie, był po prostu lepszy. Nie dotrzymaliśmy im kroku, nie wznieśliśmy się na ich poziom. Gratulacje dla nich, ale turniej jeszcze się nie kończy, walczymy dalej - zapowiada Kurek, który jest przekonany, że porażka nie była spowodowana tym, że drużyna np. nie zdążyła się zregenerować po meczu z Włochami. - Od strony fizycznej do igrzysk jesteśmy przygotowani bardzo dobrze. Wygraliśmy trzeciego seta, ale to była bardziej pochodna syndromu trzeciego seta. Po prostu po dwóch pierwszych wygranych oni się rozluźnili - dodał Bartosz Kurek. - Nie jesteśmy słabeuszami, więc w meczu z nami nie można tak robić, ale oni później wrócili do gry. - Ta porażka, jak każda inna komplikuje nam zdanie. Zdecydowanie bardziej wolimy odnosić zwycięstwa. Każdy z nas zagrał poniżej swojego poziomu, a z kolei odpowiednik każdego z nas w zespole bułgarskim zagrał wyśmienite spotkanie - zaznaczył Bartosz. - Kilka ważnych akcji w pierwszym secie nie wyszło nam, gdyby było inaczej, może byśmy wygrali to spotkanie, ale nie ma co gdybać - komentował rozgrywający Łukasz Żygadło. - Trzeciego seta wygraliśmy głównie dlatego, że to Bułgarzy słabiej zagrali. Żygadło został zmieniony w pierwszym secie i już więcej na parkiet nie wrócił. - Wszyscy tworzymy zespół, a gdy ktoś ma słabszy dzień siada na ławce. Wszyscy walczymy o jak najlepszy wynik na igrzyskach - nie czuł się dotknięty odsunięciem od składu Łukasz. - Bułgaria zagrała innym składem niż w meczu Ligi Światowej w Sofii. Bardzo dobrze grał Sokołow, ich libero Salparow też rozegrał świetne zawody - komplementował Żygadło. - Ta porażka to wypadek przy pracy, z którego trzeba wyciągnąć wnioski. Takie wypadki nieraz pomagają. Z Londynu Michał Białoński