Rok temu Chwalińska została okrzyknięta rewelacją Wimbledonu. Na londyńskiej trawie zaskakiwała, pokonała znaną Amerykankę Coco Vandeweghe, później wyeliminowała znaną Czeszkę Kateriną Siniakovą, triumfując w pierwszym secie do zera. Dopóki miała siły, walczyła jak równa z równą także z Alison Riske, choć ostatecznie po trzysetowej batalii ten pojedynek przegrała. A później przyszła operacja kolana, półroczna i próba powrotu do zeszłorocznej dyspozycji. Na razie efektów nie widać, jedynie w deblu Chwalińska radzi sobie jeszcze całkiem przyzwoicie. Wimbledon 2023. Maja Chwalińska była faworytką meczu z Caroline Monnet W singlu ma dobre momenty, ale brakuje jej dłuższej dobrej passy. Takiej, która dałaby znów wiarę w możliwości tenisistki, która przecież kilka lat temu grała razem z Igą Świątek w juniorskim finale Australian Open. Przed tygodniem w Ilkley Chwalińska pokonała w niezłym stylu wyżej notowaną Holenderkę Arianne Hartono, wydawało się, że na trawie może jej iść po prostu lepiej. Zwłaszcza że w deblu doszła do finału tej, całkiem poważnej, imprezy. Dziś rzeczywistość pokazała, że tak dobrze nie jest. W pierwszej rundzie eliminacji Wimbledonu 21-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej wpadła na młodszą od siebie o dwa miesiące Francuzkę Carole Monnet. Ona też grała w Ilkley, miała za sobą przetarcie z kortami trawiastymi. Fachowcy wyżej oceniali szanse Polki, kort szybko zweryfikował te prognozy. Nie Świątek, nie Sabalenka, więc kto? To ona może wygrać Wimbledon Chwalińska zaczęła najgorzej jak to możliwe - w pierwszym gemie obroniła jeszcze dwa break pointy i doprowadziła do równowagi, ale przy trzecim zagrała za wysokiego dropszota, co rywalka od razu wykorzystała. Monnet grała bardzo ofensywnie, atakowała topspiny Polki, nie pozwalała jej na jakąkolwiek obronę. Po czterech gemach było już 4:0 dla Francuzki, po trzech kolejnych set się zakończył. Trwał zaledwie 26 minut, Chwalińska w gemach serwisowych rywalki ugrała ledwie cztery punkty. Maja Chwalińska pożegnała się z Wimbledonem. Rywalka nie dała jej szansy Do radykalnej zmiany już nie doszło, Maja Chwalińska pożegnała się z Wimbledonem po 56 minutach gry. W drugiej partii została bowiem przełamana już przy pierwszej możliwości, Monnet odskoczyła na 3:0. Polka nadal nie potrafiła sobie poradzić z returnem, jej wiara odchodziła niemal z każdą kolejną piłką. 21-latka z Francji spokojnie kontrolowała te gemy, w których serwowała, miała już taką zaliczkę. I wygrała drugiego seta 6:3, awansując do drugiej rundy. W drugiej rundzie Monnet zmierzy się z Niemką Tamarą Korpatsch.