"Przy pytaniu o atut mojego zespołu, niezależnie od przeciwnika, mogę wymienić ogromną ambicję i energię, która drzemie w zespole. W przypadku porównania z Polakami uważam, że moja drużyna lepiej radzi sobie pod względem techniki. Rywale z kolei są wyżsi, mają przewagę jeśli chodzi o warunki fizyczne. Trudno przewidzieć, co będzie ważniejsze w poniedziałkowym meczu. Czasem bowiem wygrywa lepszy technicznie, a czasem ten, kto jest silniejszy" - zastrzegł w rozmowie z polskimi dziennikarzami Kolaković.Zaznaczył, że trudno wskazać faworyta tej konfrontacji, która będzie bardzo trudnym pojedynkiem dla obu ekip. Obie drużyny są jak na razie niepokonane w grupie D i ich konfrontacja będzie bardzo istotna w kontekście walki o awans do drugiego etapu mundialu z pierwszego miejsca w tabeli.W ostatnich latach Polacy i zespół z Bliskiego Wschodu często się ze sobą spotykały. Ostatnio miało to miejsce w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów. Irańczycy wygrali 3:0."Ale w poprzednim sezonie przegraliśmy w Lidze Światowej w Łodzi. Bilans ostatnich meczów nie będzie miał teraz znaczenia. Historia pojedynków między tymi zespołami jest długa i wydaje mi się, że biało-czerwoni w przeszłości wygrywali wielokrotnie. Teraz te dwie drużyny prezentują zbliżony poziom" - podkreślił szkoleniowiec pochodzący z Czarnogóry.Trener Polaków Vital Heynen lubi utrudniać zadanie przeciwnikom i często rotuje składem. Kolakovic nie martwi się tym zbytnio."Częste zmiany nie są dla nas problemem, bo jesteśmy gotowi na wariant z każdym polskim zawodnikiem. Nie jest więc dla nas istotne, kto wyjdzie w podstawowym składzie" - zapewnił.53-letni trener był w dobrym humorze i próbował nabrać przedstawicieli polskich mediów. Dał tego próbkę przy prośbie o wskazanie jednego ze swoich podopiecznych, którego uważa za kluczowego w pojedynku z ekipą Heynena."Nie mogę wskazać całej drużyny? W takim razie Morteza Sharifi. To młody i silny przyjmujący, który potrafi pociągnąć grę zespołu. Bardzo dobrze spisał się w pojedynku z Polakami w LN" - tłumaczył, by chwilę później przyznać, że to żart, bo Sharifi nie zagra w tym spotkaniu z powodu kontuzji.W wielu wcześniejszych meczach między tymi zespołami dochodziło do utarczek pod siatką. Po stronie biało-czerwonych udzielał się w nich często Michał Kubiak, który nie ukrywa, że lubi prowokować rywali."Nie pamiętam takiej sytuacji z jego udziałem. Odkąd prowadzę Iran (od 2017 roku - PAP) graliśmy ze sobą kilka razy i nie widziałem prowokacji ze strony tego siatkarza. Może zdarzało się to wcześniej. Bardzo szanuję Kubiaka. To świetny zawodnik, chyba nawet jeden z najlepszych przyjmujących na świecie. To wszystko, co mogę powiedzieć na jego temat" - zaznaczył.Od kilku lat Irańczycy należą do światowej czołówki, a spora w tym zasługa zagranicznych trenerów, którzy w tym okresie pracowali z tą reprezentacją. Zawodnicy z Bliskiego Wschodu nieraz ulegali emocjom na boisku. Wydaje się jednak, że pod wodzą Kolakovica są nieco spokojniejsi."Nie wypada mi mówić o tym, jaka ta drużyna była w przeszłości. Czy próbowałem im wpoić moją mentalność? Nie. Staram się po prostu wydobyć z nich wszystko co najlepsze i to z korzyścią dla nich samych, jak i dla drużyny. Teraz ci siatkarze są też może nieco bardziej doświadczeni niż na początku naszej współpracy. Niektórzy z nich są naprawdę dobrymi zawodnikami. Podoba mi się ich podejście do siatkówki, a ja tylko pomagam im zorganizować to wszystko. Nie powiedziałbym, że to kwestia wpojenia mojej mentalności" - podkreślił szkoleniowiec Irańczyków.Jak dodał, bardzo lubi Polskę. I nie chodzi tu o sam kraj, a o nastawienie do siatkówki."Wy naprawdę lubicie ten sport, wszystkich zawodników, drużyny i trenerów. Cieszę się, gdy mam okazję przyjechać na mecz do waszego kraju lub gdy gram przeciwko waszej drużynie. Nie ma drugiego kraju, w którym siatkówka byłaby równie popularna. Dlatego tak lubię Polskę" - wyjaśnił.Spotkanie tych drużyn rozpocznie się o godz. 19.30 czasu polskiego.