Manchester City zdemolował na własnym boisku RB Lipsk aż 7:0 w rewanżowym starciu 1/8 finału tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. "Obywatele" dołączyli tym samym do grona ćwierćfinalistów, a Erling Haaland rozegrał kosmiczne zawody. Norweg aż pięciokrotnie wpisał się na listę strzelców, nie dając najmniejszych szans obrońcom rywali, którzy byli kompletnie bezradni wobec jego wyczynów. Haaland: Chciałem kolejnych bramek Tym samym 22-latek został trzecim piłkarzem w historii, który zdołał zdobyć pięć goli w jednym spotkaniu Ligi Mistrzów, dołączając tym samym do Leo Messiego i Luiza Adriano. Mimo wszystko szkoleniowiec mistrzów Anglii - Pep Guardiola pozbawił go szansy na zdobycie kolejnych bramek, w 68. minucie wprowadzając w jego miejsce Juliana Alvareza. Po spotkaniu napastnik nie krył rozczarowania decyzją Hiszpana, zapewniając, że liczył na kolejne trafienia, które mogły sprawić, że zdystansowałby rywali. "Kiedy zszedłem, powiedziałem Pepowi, że bardzo chciałem strzelić podwójnego hat-tricka! Cóż mogłem jednak poradzić? Kocham te rozgrywki, kocham Ligę Mistrzów" - zdradził Haaland w pomeczowym wywiadzie. Dzisiejszymi pięcioma golami Norweg nie tylko wyrównał rekord Messiego i Luiza Adriano, ale przebił również granicę trzydziestu bramek w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. By dobić do "trzydziestki", potrzebował zaledwie 25 spotkań i stał się najmłodszym piłkarzem w historii, który tego dokonał, wyprzedzając Kyliana Mbappe.