Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego obie drużyny z Mediolanu mogły się szczycić mianem niepokonanych. Zarówno Inter, jak i Milan weszły w bieżący sezon w niezwykle efektywny sposób, odprawiając z kwitkiem kolejnych rywali. Derbowe starcie numer 201. miało dać jasną odpowiedź, która z ekip jest w danej chwili na uprzywilejowanej pozycji. W sobotni mecz zdecydowanie lepiej weszła drużyna Interu, która już w piątej minucie dosłownie wyważyła drzwi z futryną, wprawiając swoich kibiców w stan euforii. W protokole meczowym zapisał się doświadczony Henrikh Mkhitaryan, który otworzył wynik meczu, umieszczając piłkę w siatce tuż obok bezradnego Mike Maignana. Trafienie Ormianina wywołało spore oburzenie w szeregach zawodników, jak i fanów Milanu, który negowali prawidłowość zdobytego gola. Wszystko przez rzekomy faul Marcusa Thurama, który tuż po odbiorze piłki był żywo zaangażowany w akcję bramkową. Sędzia przez moment konsultował całą sytuacją z sędziami VAR, jednak ostatecznie żaden z nich nie dopatrzył się przewinienia, przez co kibice "nerazzurrich" mogli cieszyć się z zasłużonego prowadzenia. Inter rozpoczął sobotni mecz w wymarzony dla siebie sposób, mocno przyciskając przeciwników, którzy nie byli w stanie odpowiednio zareagować na intensywną grę formalnych gospodarzy. Nagły zwrot ws. Zielińskiego, ważne wieści z Neapolu. Sytuacja uległa zmianie W poprzednich starciach AC Milan stracił zaledwie dwie bramki, jednak nie były one rozgrywane z oponentami takiego kalibru, więc nie byli oni w stanie realnie zagrozić ekipie "rossonerrich". Ich najwięksi rywale uwypuklili ich największe wady, karcąc każdy, nawet najmniejszy błąd. W dalszej fazie spotkania podopieczni Stefano Piolego starali się odwrócić losy meczu, jednak pojedyncze próby nie przynosiły pożądanych rezultatów. Z kolei Inter z każdą akcją powiększał swoją przewagę, spychając rywali do głębokiej defensywy. W 37. minucie Marcus Thuram po raz kolejny wprawił kibiców swojego klubu w stan ekstazy, posyłając na bramkę istny pocisk ziemia-powietrze, a co najważniejsze podwyższając stan rywalizacji na 2:0. Koncert Interu Mediolan, derbowe starcie padło ich łupem. Wielkie emocje na San Siro Scenariusz derbowej batalii nie zmienił się również na początku drugiej połowy, ponieważ to właśnie Inter był stroną dominującą. Drużyna Filippo Inzaghiego prezentowała efektowny, jak i efektywny futbol, który zachwycał nie tylko lokalnych sympatyków, ale również neutralnych fanów futbolu. Bardzo często w takiej sytuacji wdzierają się pojedyncze błędy, które lekko destabilizują poczynania zespołu prowadzącego grę. Jedno genialne zagranie Theo Hernandeza, a także wyśmienita finalizacja Rafaela Leao wlała w serca kibiców "rossonerrich" spore pokłady nadziei. Kontaktowy gol zmotywował Milan, który starał się pójść za ciosem i wyrównać stan rywalizacji. Gracze Stefano Piolego starali się wyprowadzać szybkie kontry, jednak za każdym razem brakowało elementu finalizacji. Będzie pozew dla Juventusu. Gwiazdor nie zamierza dać za wygraną W 69. minucie Inter wciągnął graczy Milanu w swoją grę, bezlitośnie udowadniając, co w dzisiejszym futbolu znaczy gra zespołowa. Zawodnicy "nerazzurrich" w ekspresowym tempie przetransportowali piłkę z własnej połowy pod bramkę Mike Maignana, przyłapując piłkarzy Milanu na braku skupienia w formacji defensywnej. Tuż przed polem karnym ponownie najlepiej odnalazł się Henrikh Mkhitaryan, który zdecydował się na mocny strzał. Niefortunne odbicie od Malicka Thiawa kompletnie zmyliło golkipera "rossonerrich", który chwilę później mógł jedynie wyciągnąć piłkę z siatki. W 77. minucie dzieła zniszczenia dopełnił rzut karny podyktowany za faul Theo Hernandeza na Lautaro Martinezie. Etatowy reprezentant Francji w pozoru niegroźnej sytuacji sfaulował swojego oponenta, dając argument sędziemu, by ten wskazał na jedenasty metr. Ku rozpaczy kibiców Milanu, do rzutu karnego podszedł były gracz ich klubu, Hakan Calhanoglu, który pewnym strzałem podwyższył rezultat na 4:1. W doliczonym czasie gry Milan został upokorzony przez Henrikha Mkhitaryana, który zaliczył efektownego hat-tricka w 201. derbach Mediolanu. Sekundy później zawodnicy Interu mogli się cieszyć z okazałego triumfu i kolejnego kompletu punktów. W zupełnie innych humorach San Siro opuszczali gracze Milanu, którzy musieli uznać wyższość lokalnego rywala, przełykając gorycz upokarzającej porażki.