Michał Białoński, Interia: Magda Linette robiła, co mogła, ale Aryna Sablenka okazał się być za mocną. Jak pan ocenia ten mecz? Marcin Matkowski, były znakomity tenisista: O przebiegu całego spotkania zdecydował pierwszy set. Był bardzo wyrównany. Magda dobrze zaczęła, przełamała serwis przeciwniczki. Potem mecz się wyrównał. Tak naprawdę uciekł tylko tie-break, który był przegrany przez Magdę. Po tym secie Sabalenka złapała wiatr w żagle, a z Magdy zeszło być może troszkę powietrze. To z kolei miało wpływ na przebieg drugiej partii, którą Sabalenka wygrała już dość wyraźnie 6-2. Dlatego pierwszy set faktycznie był decydujący. Uporem, pracowitością Magda pokazuje, że na duże sukcesy w sporcie nigdy nie jest za późno. Nawet w zawodowym tenisie. Co pan o tym myśli? - Na pewno to bardzo inspirująca historia, że w tak dojrzałym okresie swej kariery Magda osiąga najlepsze wyniki. Już w zeszłym roku grała bardzo dobrze. To pozwala mieć wiarę w to, że w najbliższych miesiącach, a nawet latach Magda osiągnie najlepsze wyniki. W rankingu WTA już zapewniła sobie awans na najlepszą w życiu 22. pozycję. Sądzę, że będziemy mieli jeszcze wiele okazji do dopingowania jaj i gratulowania jej dobrych wyników. Co było kluczem do tego postępu poznanianki? - Sądzę, że Magda uwierzyła w siebie podczas Australian Open, zmieniła swą mentalność, przekonała się, że jest w stanie wygrywać ze wszystkimi i to na każdym turnieju, nawet na Wielkich Szlemach grać o najwyższe cele. Miejmy nadzieję, że Magda pójdzie za ciosem i doczekamy się jej kolejnych sukcesów. Czy będącą w takiej dyspozycji Sabalenkę zawodniczka o warunkach fizycznych Magdy Linette jest w stanie pokonać? Mats Wilander podkreślał, że każde uderzenie Białorusinki było przeciętnie szybsze o 14 km/h z bekehendu i o 10 km/h z forhendu. To daje sporą przewagę. - Jeżeli Sabalenka prezentuje swój najlepszy tenis i ogólnie gra dobrze, to jest niewiele zawodniczek na świecie, które mogą się jej przeciwstawić. Akurat dzisiaj miała dobry dzień, ale gdyby miała trochę słabszy, to jak najbardziej Magda byłaby w stanie z nią wygrać. Sabalenka była jednak lepsza i zasłużenie wygrała. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by następnym razem górę wzięła Polka. Dzisiejszy pojedynek nie oznacza, że Linette nigdy nie będzie mogła wygrać z Sabalenką, aczkolwiek w tej rywalizacji więcej atutów ma i karty rozdaje Aryna. Agnieszka Radwańska, z którą w parze rywalizował pan chociażby podczas IO w Londynie wygrała dziś turniej legend Australian Open, razem z Danielą Hantuchovą. "Isia" starała się też pomagać radą Linette, zasiadając w jej boksie. - Bardzo fajnie, że Agnieszka wygrała turniej legend. Dobrze też, że dawała wsparcie Magdzie. Radwańska ma olbrzymie doświadczenie i jest wielką figurą w polskim tenisie, więc z pewnością sama jej obecność pozytywnie wpływała na Magdę. Nawet niewielka rada, czy dodanie otuchy przed meczami oznaczały wsparcie dla Linette. Dziewczyny bardzo się lubią, więc fajnie, że Agnieszka pomagały Magdzie, a że wygrała turniej legend, to dodatkowo należą się jej gratulacje. Rozmawiał Michał Białoński, Interia Czytaj też: Niesamowite wsparcie dla Magdy Linette podczas Australian Open