Wtorkowy pojedynek mistrzów i wicemistrzów kraju z ubiegłego roku nie miał aż takiej dramaturgii, jak można było zakładać przed pojedynkami o trzecie miejsce. Brakowało przede wszystkim emocji, bo po pierwszej połowie rywalizacji o brąz wszystko było praktycznie przesądzone. Oba zespoły chciały jednak zakończył sezon zwycięstwem.W zespole gospodarzy bardzo dobre zawody rozegrał Karol Gruszecki, który zdobył 18 pkt. Solidnie punktował po raz kolejny amerykański rozgrywający Glenn Cosey - 15 pkt, a o dwa punkty mnie dołożył podkoszowy Cheikh Mbodj. Torunianie nie kryli po ostatnim gwizdku ogromnej radości. Tym bardziej, że klub drugi rok z rzędu znalazł się na podium ekstraklasy, po dość sensacyjnym wicemistrzowskie rok temu. Teraz Polski Cukier mógł świętować odbiór brązowych medali przed własną publicznością, która tłumnie zapewniła Arenę Toruń."Chciałem powiedzieć wszystkim dziękuję - kibicom, władzom klubu i sponsorom, którzy spędzili z nami ten sezon. Nie baliśmy się rewanżu. Byliśmy gotowi na walkę z silnym przeciwnikiem. Nowoczesna koszykówka jest bardzo szybka. To były dwa różne spotkania. Dziś staraliśmy się grać mądrze i kontrolować wynik" - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec gospodarzy Słoweniec Mihevc. Kapitan toruńskiego zespołu Łukasz Wiśniewski podkreślił, że ten sezon był udany dla jego drużyny, pomimo braku awansu do finału."Po drodze wygraliśmy Puchar Polski. Najważniejsza jest stabilizacja i fakt, że drugi rok z rzędu awansowaliśmy do strefy medalowej. Wszyscy się cieszą - włodarze, kibice i my. Zobaczymy, co będzie za rok" - wskazał Wiśniewski.Andrzej Adamek, który w Toruniu zastępował Andreja Urlepa w roli pierwszego szkoleniowca powiedział, że bardzo cieszy go zwycięstwo."Ciężki teren, ciężki mecz. Cieszy konsekwencja, z jaką szukaliśmy przewag na boisku. Graliśmy jak drużyna" - podsumował wtorkowy pojedynek szkoleniowiec gości.Stelmet nie stanął na podium ekstraklasy po raz pierwszy od 2011 roku. W tym czasie drużyna zdobyła 4 mistrzostwa kraju - w tym trzy z rzędu w latach 2015-2017."Gratulacje dla Torunia. Zasłużyli na trzecie miejsce. Dla nas ten mecz była walką o wyjście z twarzą po kompromitacji u siebie. Nie cieszy nas czwarte miejsce. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość" - ocenił kapitan gości Łukasz Koszarek. W drużynie z Zielonej Góry najskuteczniejsi byli we wtorek Vladimir Dragicevic, Przemysław Zamojski i Martynas Gecevicius, którzy rzucili po 16 punktów. Trudno było jednak szukać w tej ekipie kogokolwiek, kto przyjąłby z uśmiechem ostateczne rozstrzygnięcia fazy play off w ekstraklasie.