Na Anfield liderujący Premier League Liverpool FC gościł Sroki z Newcastle. Zespół Juergena Kloppa miał okazję stawić czoła Rafaelowi Benitezowi, który z The Reds wygrał Ligę Mistrzów w pamiętnym sezonie 2004/2005 i pracował w klubie przez sześć lat. Faworyt rzucił się na ultradefensywnie ustawionych gości od pierwszych minut, aż w 11. minucie soczysty strzał Lovrena nie zapewnił The Reds zasłużonego prowadzenia. Newcastle nie rzuciło się do odrabiania strat, musiało uważać na kolejne ataki miejscowych. A ci szli jak po swoje, tuż po przerwie na 2-0 podwyższył z karnego Salah, a dziesięć minut przed końcem Shaqiri z bliska podwyższył na 3-0. W 85. minucie czwartego gola, a pierwszego dla Liverpoolu, zdobył Brazylijczyk Fabinho i lider Premier League rozbił rywala aż 4-0 (1-0). Ciekawie było w Leicester, gdzie Lisy gościły drugą ekipę w ligowej stawce, Manchester City. The Citizens trafili w 14. minucie, a gola strzelił Bernardo Silva. Ale Lisy nie zamierzały oddawać pola, już pięć minut później celna główka Albrightona oznaczała, że wynik znów jest remisowy. Długo The Citizens atakowali i szukali zwycięstwa, aż w 81. minucie potężną bombą zza pola karnego popisał się Ricardo Pereira i zrobiło się 2-1 dla Lisów. Leicester do końca spotkania nie pękło, dość niespodziewanie ograło mistrzów, którzy spadli na trzecie miejsce w tabeli. Zespół Josepa Guardioli przegrał trzeci z czterech ostatnich meczów w lidze i znów oddalił się od tytułu. Do Liverpoolu traci już siedem "oczek". Na Wembley Tottenham Hotspur walczył o wygraną z AFC Bournemouth i po golach Eriksena, Sona i Lucasa deklasował Wisienki do przerwy 3-0. Po zmianie stron na listę strzelców wpisał się ten, który w Tottenhamie ma licencję na zdobywanie bramek. Kane dorzucił gola na 4-0 w 61. minucie, a kolejnego dziesięć minut później zdobył Son i było 5-0. Dzięki efektownej wygranej Koguty są już wiceliderem Premier League i ścigają przewodzący stawce Liverpool. Pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera Manchester United odprawił już drugiego z rzędu rywala, tym razem ostatnie w stawce Huddersfield Town. Bramki dla Czerwonych Diabłów strzelali Matić i Pogba, który uradował Old Trafford dwa razy, a przecież dopiero wrócił do gry po konflikcie z Jose Mourinho. I od razu pokazał, że jest dla MU niezbędny. Teriery odpowiedziały w samej końcówce, na otarcie łez trafił Jorgensen. Wygrana 3-1 (1-0) dała MU trzy cenne "oczka" i pozwoliła się przybliżyć do czołowej piątki rozgrywek. Pod wodzą Norwega Czerwone Diabły wygrały drugi mecz z rzędu. W stolicy Crystal Palace mierzyło się z Cardiff City i starcie zakończyło się bezbramkowym remisem. Everton FC prowadził na wyjeździe z Burnley FC od 2. minuty, gdy na listę strzelców wpisał się Yerry Mina. Podwyższyli Digne i Sigurdsson, po 25. minutach The Toffees deklasowali miejscowych. Jeszcze przed przerwą fanów na Turf Moor uradował Gibson, ale na 4-1 w drugiej połowie trafił Digne, a wynik na 5-1 (3-1) ustalił w doliczonym czasie gry Richarlison. Goście wywieźli z Burnley w efektownym stylu trzy punkty i zwycięstwo.