San Antonio Spurs, dla których od pewnego czasu gra Polak Jeremy Sochan, mają za sobą fatalny sezon. Ekipa z Teksasu nie była w stanie nawiązać w ciągu ostatnich kilku miesięcy walki o czołowe miejsca w Konferencji Zachodniej - ba, nawet górna połowa tabeli okazała się dla niej zupełnie nieosiągalna. Podopieczni Gregga Popovicha z rzadka przerywali zwycięstwami kolejne pasma porażek, a niedawno dwukrotnie ulegli Houston Rockets - drużynie, która w bieżącej kampanii spisywała się jeszcze gorzej od nich. Z perspektywy czasu była to zapowiedź czegoś nieuniknionego... NBA. Sochan i reszta Spurs zakończą kampanię 22/23 na początku kwietnia Po czwartkowej serii gier, w której akurat "Ostrogi" nie brały udziału, wszystko stało się jasne - SAS stracili nawet matematyczne szanse na dalszą grę poza sezonem regularnym. Zarówno bezpośredni awans do play-offów, jak i udział w "ratunkowej" rundzie play-in są już poza ich zasięgiem. Choć to marne pocieszenie dla kibiców, to nie tylko Spurs znaleźli się właśnie w takiej sytuacji - wspominani już Rockets, a także Detroit Pistons, czyli klub z dna klasyfikacji na Wschodzie, również nie mają już możliwości marzenia o mistrzowskich pierścieniach. Jest jednak pewien pozytyw... San Antonio Spurs: Bez play-offów, ale z Wembanyamą? Dla wszystkich trzech wymienionych drużyn (na co zwróciło ostatnio uwagę chociażby "Sports Illustrated") zdecydowanie wzrosły szanse na wybór "jedynki" w najbliższym drafcie - a będzie nią, bez wątpliwości, Victor Wembanyama, uzdolniony Francuz, który nawet jak na koszykarza ma imponujące warunki fizyczne. Mierzy on bowiem zawrotne 219 cm. San Antonio Spurs zresztą byli oskarżani o to, że "tankują" - czyli z rozmysłem ponoszą kolejne porażki, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że będą mogli zakontraktować wschodzącą gwiazdę europejskiej koszykówki. Jaka by nie była prawda - za Atlantykiem, a zwłaszcza w Teksasie i Detroit, wszyscy jak na szpilkach czekają na przybycie gracza Metropolitans 92.