"Żar", najlepsza drużyna Konferencji Wschodniej po sezonie zasadniczym, pokonał New Jersey Nets 104:87, "Tłoki", obrońcy mistrzowskiego tytułu, wygrały z Philadelphią 76ers 99:84, a "Naddźwiękowce", rewelacja Konferencji Zachodniej, uporały się z Sacramento Kings 105:93. W spotkaniu w American Airlines Arena pierwszych skrzypiec nie grał tym razem Shaquille O'Neal. Na parkiecie nie rządził Dwyane Wade. Numerem jeden we wtorek był weteran Alonzo Mourning. "Zo", który pod koniec sezonu zasadniczego, kiedy trafił do "Żaru", rzadko pojawiał się nawet na parkiecie, tym razem grając tylko przez 16 minut zdobył 21 punktów trafiając 6 z 8 rzutów z gry i 9 z 12 z osobistych. Ponadto miał dziewięć zbiórek. Mourning trafiał również w najważniejszych momentach. Kiedy w środku drugiej kwarty przewaga Heat zmalała do dwóch "oczek" (32:30) "Zo" poprowadził gospodarzy do serii 14:4. Podobnie było w trzeciej "ćwiartce". Seria "Żaru" 19:8, w tym osiem punktów Mourninga, dała ekipie z Miami prowadzenie 72:58. O'Neal zdobył we wtorek 14 punktów i miał 10 zbiórek (najgorszy mecz w playoffs w karierze), a Wade rzucił 17 "oczek" i zanotował 10 asyst. Najlepszym strzelcem w drużynie z New Jersey był Nenad Krstić (27 punktów), ale Nets nie byli tego dnia skuteczni. Trafili tylko 28 z 78 rzutów z gry. Przy takiej skuteczności wygrać było nie sposób. W Heat brylował Mourning w Pistons bardzo dobre spotkanie rozegrał inny rezerwowy Antonio McDyess. Silny skrzydłowy, który pierwszy sezon występuje w "Tłokach", zdobył 12 punktów (6 z 10 z rzutów z gry), zebrał osiem piłek i miał trzy bloki. - Sytuacja była podobna, jak w pierwszym meczu (wtedy McDyess zdobył 15 "oczek" i miał osiem zbiórek - przyp. red.) - powiedział koszykarz z Detroit. - Moim zadaniem było wejść z ławki rezerwowych i utrzymać poziom naszej gry, kiedy zawodnicy podstawowej piątki byli trochę zmęczeni - dodał. Dobre spotkanie w barwach mistrzów NBA rozegrali także Richard Hamilton (23 punkty) i Chauncey Billups (20). W "Szóstkach" nie miał z kolei swojego dnia ich lider. Allen Iverson zdobył tylko 19 "oczek", przy fatalnej skuteczności (7 z 24 rzutów z gry). - Jest ciężko. Nie potrafimy ich powstrzymać. Wychodzimy na spotkanie z nowym schematem gry, z nową ideą jak ich zatrzymać, ale kiedy trzeba, to oni trafiają - żalił się koszykarz znany jako "Odpowiedź". Może ta sztuka uda im się w Filadelfii, gdzie teraz przenoszą się oba zespoły. "Naddźwiękowcy" dowodzeni przez Raya Allena (26 punktów) mogą z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku jechać do Kalifornii. Po dwóch meczach pierwszej rundy playoffs rozgrywanych w Seattle prowadzą bowiem 2-0. Sonics są blisko awansu do półfinału Konferencji Zachodniej, a nie udało im wygrać serii w playoffs od 1998 roku. <a href="http://nba.interia.pl/playoff/2005p">Zobacz WYNIKI oraz ZDOBYWCÓW punktów w NBA Playoffs 2005 </a>