W niedzielę wieczorem, na parkiet US Airways Arena wyjdzie dziewięciu Afro-Amerykanów i jeden Chińczyk (Yao Ming). Dalsza statystyka jest równie albo nawet bardziej przygnębiająca: spotkanie Wschodu i Zachodu w Phoenix będzie jedenastym kolejnym (w 1999 roku Mecz Gwiazd odwołano), kiedy przynajmniej siedmiu zawodników z pierwszych piątek stanowili czarnoskórzy, a reszta to gracze innego koloru skóry spoza USA. Czy ktoś potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie kto był ostatnim białym koszykarzem, który wyszedł na parkiet w pierwszej piątce All Star Game? John Stockton dwanaście lat temu! Z tych, którzy wychodzą na parkiet w pierwszych piątkach swoich drużyn można by zrobić zespół piłkarski, bo jest ich dokładnie jedenastu. Czyli spośród 150 możliwych zawodników (pięciu w każdej z 30 drużyn) biali koszykarze urodzeni w Stanach stanowią zaledwie 7.75 procent. W tej grupie tylko jeden zawodnik jest liderem swojego zespołu w liczbie zdobytych punktów (16.2) i zbiórek (11.8) - David Lee grającym w jednym z najgorszych zespołów w NBA - New York Knicks. W NBA gra obecnie 32 białych koszykarzy, wliczając to 11 białych Amerykanów i resztę świata. To dokładnie 10 procent wszystkich, którzy biegają z piłką po parkietach najlepszej ligi świata. Biali w koszykówce amerykańskiej dominują jeszcze tylko w dwóch kategoriach - trenerów i kibiców, którzy zapełniają trybuny. Kobe jak Michael, LeBron rozdaje prezenty Kobe Bryant zawsze czy się do tego przyznaje czy nie lubił naśladować Michaela Jordana. Zaczynając od sposobu ubierania kończąc na tym, co wyprawia na parkiecie. Bryant nie miał problemu z porównywaniem go do numeru "23". Kobe zastosował "zasady Jordana" podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami. Wszyscy byli o czasie, a Kobe wprawiając w panikę tych dziennikarzy zagranicznych, którzy pojawiają się pisać o NBA tylko podczas All Star Game spóźnił się prawie 45 minut. Jednak w końcu był, czego nie można było powiedzieć o Jordanie, który z uśmiechem na twarzy wpłacał rok po roku do kasy NBA 15,000 dolarów kary, ale na dziennikarskie spotkania nie stawiał się nigdy. W odwrotną stronę poszedł w tym roku LeBron James. Numer "23" pojawił się z prezentami dla każdego ze swoich kolegów z Konferencji Wschodniej - kryształową pamiątką z wygrawerowanym nazwiskiem. Prezent wzruszył Raya Allena, który powiedział, że "nigdy niczego takiego nie dostał od NBA". Niby nie, ale dzięki NBA dostaje w Boston Celtics ponad 17 milionów dolarów za sezon. Starczyłoby na kryształowe pamiątki dla wszystkich jego kibiców w Bostonie. Shaq zmienia historię Na tym samym spotkaniu, Shaquille O'Neal robił co mógł, żeby zmieniać długoletnią historię swoich kłótni z Bryantem, kiedy obaj grali w Los Angeles Lakers. "To wszystko był wymysł marketingowy, a nie gramy razem tylko dlatego, że mogłem zarobić więcej gdzieś indziej. Jesteśmy kumplami" - mówił Shaq, kiedy Bryanta nie było jeszcze na sali. Na nieszczęście dla "Diesla" pojawił się i zapytany czy to prawda nawet nie chciał bardzo komentować tych słów. "Nie będę nawet przez chwilę do tego wracał. To nie było przyjemne za pierwszym razem, więc po co to znowu robić?". W niedzielę obaj panowie zagrają w jednej drużynie reprezentując Zachód.