O tym, gdzie być może powstanie nowa drużyna NBA i czy jest szansa, by po Las Vegas i najprawdopodobniej Nowym Orleanie, w 2009 roku All Star Game zawitał do Europy, np. do Paryża: - Rozmawiamy z Kansas City i San Diego, ale ta liczba zespołów w USA, którą mamy teraz mi się podoba. Trzydziestka - to wygląda dobrze. Jeśli chodzi o Mecz Gwiazd poza granicami Stanów Zjednoczonych, to na razie nie mamy takich planów, bo to nie ma z logicznego punktu widzenia zbyt wielkiego sensu. O Meczu Gwiazd w świątyni hazardu: - Dla mnie największym problemem będzie zmieszczenie wszystkich chętnych do przyjazdu dziennikarzy w pokojach hotelowych Marriotta (śmiech). Mówiąc poważnie, to wbrew powszechnej opinii NBA wcale nie przeraża nas fakt, że w Las Vegas przyjmowane są zakłady sportowe. Umówiliśmy się z burmistrzem miasta i Stanową Komisją Gier, że kiedy będziemy przez trzy dni w Las Vegas, to nie będą tam przyjmowane zakłady na żadną z naszych imprez. Vegas ma wspaniałe hotele i przynajmniej tam nie będziemy mieli takiego problemu jak tutaj, gdzie rozpoczęliśmy od wynajęcia 13 hoteli, później było 25, a jeszcze teraz dowiedziałem się, że ciągle brakuje nam 100 pokoi. O zaangażowaniu Michaela Jordana w imprezy związane z All Star Game w Houston i jego pomysłem, by zostać udziałowcem jednego z klubów NBA: - Michael jest w Houston, ale ma problemy, bo gdzie się nie ruszy, to zaraz otaczają go tłumy. Była szansa, by mógł, wspólnie z Billem Russellem i Osacrem Robertsonem, brać udział w kilku naszych pomysłach, ale to się nie udało. Jeśli chodzi o jego dążenia, by zostać inwestorem zespołu w NBA, to ciągle na ten temat rozmawiamy. Spodziewam się, choć nie ma jeszcze niczego postanowionego, że wkrótce tak może się stać. O problemach prawnych i sportowych New York Knicks: - Kiedy Knicks, jeszcze przed przyjściem do drużyny Patricka Ewinga, się nie wiodło, często dostawałem pytanie, jak bardzo wpłynie to na popularność NBA. Nie ma obawy, liga nie zniknie, bo koszykarzom nie idzie w Madison Square Garden. W tym roku znowu pobijemy rekord oglądalności, dochody są rewelacyjne. Tak naprawdę, to każde miasto, gdzie gra drużyna jest takie same, a to co się dzieje z klubem w Nowym Jorku, to coś zupełnie normalnego. Są wzloty i upadki - popatrzcie w tym sezonie na to, jak grają Toronto Raptors albo Oklahoma/New Orleans Hornets. Przed sezonem mówiło się, że Hornets nie wygrają 20 meczów, a tymczasem walczą o playoffs. To samo Los Angeles Clippers. Nareszcie, bo jak do tej pory wbiegałem przed sezonem do pokoju operacyjnego mówiąc, żeby pokazywać więcej meczów Clippers w TV, to współpracownicy kazali mi siedzieć w pokoju i się nie odzywać. Po jednym pytaniu do Jermaine'a O'Neala, "Ripa" Hamiltona, Kobe'a Bryanta i LeBrona Jamesa Jermaine O'Neal zapytany, kto według niego jest najbardziej utalentowanym koszykarzem NBA i z kim chciałby grać w drużynie, podał dwa nazwiska - Kobe Bryant i Steve Nash Richard Hamilton opowiada o tym, jak udało mu się utrzymać przyjaźń z Michalem Jordanem: - Było ciężko, bo jak oddaje ciebie z klubu twój idol, najlepszy koszykarz w historii, to zaczynasz trochę wątpić. Musiał minąć rok zanim mi przeszła do niego niechęć. Teraz rozumiem, że to był tylko biznes. Teraz często rozmawiamy, daje mi rady związane z koszykówką i życiem poza nią. Nie ma nic lepszego niż najlepszy w historii dający ci rady. Jednym z najczęściej powtarzanych pytań do Kobe'a Bryanta było oczywiście to, czy zamierza pobić rekord Wilta Chamberlaina z 1962, kiedy "Szczudło" zaliczył w Meczu Gwiazd 42 punkty. - Nie zależy mi na tym. Niczego nie będę robił na siłę. Kiedy zadałem to samo pytanie LeBronowi Jamesowi, ten podszedł do sprawy inaczej. - Jak się da, to dlaczego nie - odparł James. Przemysław Garczarczyk z Houston