Najlepsi w lidze "Celtowie" już trzeci kolejny mecz radzili sobie bez Kevina Garnetta, ale obowiązki lidera zespołu zgodnie podzieli między sobą Paul Pierce i Ray Allen. Obaj zdobyli po 26 punktów i gościom z Teksasu na nic zdało się 31 "oczek" i 11 zbiórek Dirka Nowitzkiego. Niepocieszony ostatniej nocy był również Kobe Bryant, który zdobył 39 punktów oraz zaliczył 10 zbiórek, ale jego Lakers nieznacznie ulegli w Detroit 89:90. O sukcesie "Tłoków" przesądził Tayshaun Prince, który na 4 sekundy przed końcową syreną celnie trafił z dystansu. Serię trzech kolejnych porażek przerwali San Antonio Spurs. Obrońcy mistrzowskiego tytułu wygrali w Phoenix ze "Słońcami" 84:81. Tutaj decydująca okazała się akcja Tima Duncana 30,9 przed końcową syreną oraz odporność psychiczna Manu Ginobiliego, który w ostatnich fragmentach gry czterokrotnie trafił z linii rzutów wolnych (w całym meczu 12 na 12 w tym elemencie). Argentyńczyk zakończył spotkanie z dorobkiem 19 punktów, kolejne 17 dodał rezerwowy Jacque Vaughn, a 16 "oczek" dołożył Duncan, który zanotował także 17 zbiórek, a trzech asyst zabrakło mu do tzw. triple-double. Wśród "Słońc", których porażka kosztowała utratę pozycji lidera Konferencji Zachodniej, najskuteczniejszy był Shawn Marion (21 punktów). Wyniki czwartkowych meczów NBA: Detroit Pistons - Los Angeles Lakers 90:89 Boston Celtics - Dallas Mavericks 96:90 Seattle SuperSonics - Cleveland Cavaliers 101:95 Phoenix Suns - San Antonio Spurs 81:84