Po dwóch kwartach Lakers przegrywali 15 punktami (49:64). "Jeziorowcy" ruszyli do odrabiania strat, a sygnał do ataku dał Bryant. Gwiazdor ekipy z "Miasta Aniołów" w drugiej połowie rzucił 27 punktów. Kluczowa dla losów rywalizacji była akcja Bryanta niemal równo z końcową syreną. Lakers przegrywali wówczas 106:108. Bryant uwolnił się spod opieki obrońcy i otrzymał podanie od Pau Gasola. Natychmiastowy rzut za trzy punkty okazał się celny i wywołał eksplozję radości na trybunach Staples Center. W całym meczu Bryant zdobył 39 "oczek". Na swoim koncie zapisał także 5 zbiórek i 5 asyst. Lamar Odom dorzucił 20 pkt (10 zbiórek). Dobre zawody rozegrał także Gasol, który uzyskał 17 pkt i zebrał pod tablicami 16 piłek. Lakers w czwartym meczu z rzędu musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Rona Artesta. Orlando Magic z Marcinem Gortatem w składzie wygrali na wyjeździe z Minnesota Timberwolves 106:94. Polak przebywał na parkiecie sześć minut, ale w tym czasie nie zdobył ani jednego punktu. Dwight Howard zakończył spotkanie z dorobkiem 9 "oczek", 15 zbiórek i 4 asyst. Najlepszym strzelcem Magic w tym spotkaniu był Rashard Lewis (21 pkt). Koszykarze New York Knicks potrzebowali dogrywki, by na wyjeździe pokonać wyżej notowanych Atlanta Hawks 112:108. Do drużyny z Nowego Jorku wrócił Nate Robinson, który od miesiąca nie grał z powodu konfliktu z trenerem. Mike D'Antoni ponownie desygnował go do składu, a filigranowy rozgrywający odpłacił mu za to świetną grą - uzyskał 41 punktów, miał 8 asyst i 6 zbiórek. Trafił 11 z 13 punktów zdobytych przez Knicks w dodatkowym czasie zawodów. "Gdy trener mnie wywołał byłem trochę zdenerwowany. Przez chwilę zrobiło mi się nawet niedobrze. Zapewniam, że w przyszłości będę robił wszystko o co mnie poprosi" - mówił po meczu Robinson, który nie wystąpił w 14 kolejnych grach. Wyniki piątkowych spotkań w lidze NBA: Los Angeles Lakers - Sacramento Kings 109:108 Minnesota Timberwolves - Orlando Magic 94:106 Atlanta Hawks - New York Knicks 108:112 po dogrywce