W zespole z Arizony tym razem nie pojawił się na parkiecie Maciej Lampe. U Polaka tuż przed meczem stwierdzono objawy grypy. Kluczowy dla losów spotkania był "run" gości w połowie czwartej kwarty. Na 7 minut i 41 sekund przed końcem ekipa z Phoenix prowadziła 79:77, ale kolejnych 8 "oczek" zdobyli Timberwolves i nie oddali już kilkupunktowej przewagi do końcowej syreny. "Leśne Wilki" do sukcesu poprowadził Kevin Garnett, który zdobył 23 punkty oraz zaliczył 19 zbiórek. Punkt mniej od Garnetta zapisał na swoim koncie Latrell Sprewell. "Myślę, że nie zagraliśmy bardzo dobrze tylko w czwartej kwarcie. Sukces przyszedł małymi kroczkami. Mogliśmy zagrać lepiej w ofensywie, ale to defensywa decyduje kto jest górą w meczu i my to tej nocy potwierdziliśmy" - stwierdził po spotkaniu Garnett. W drużynie gospodarzy najskuteczniejszym na parkiecie był Amare Stoudemire. Najlepszy "rookie" ubiegłego sezonu rzucił 28 "oczek". W ekipie "Słońc" wyróżnili się także Steve Nash (22 pkt, 8 asyst) oraz Shawn Marion (21 pkt, 18 zbiórek). Liderujący w Southwest Division San Antonio Spurs odnieśli 14 zwycięstwo w tym sezonie. "Ostrogi" tym razem pokonały przed własną publicznością broniące trofeum Detroit Pistons 80:77. "Tłoki" miały szansę doprowadzenia do dogrywki, ale w ostatnich sekundach przed końcową syreną Rasheed Wallace przestrzelił desperacki rzut za trzy punkty. W szeregach gości, po sześciu meczach przerwy spowodowanych karą za bijatykę w meczu z Indiana Pacers, wystąpił Ben Wallace. Dobrą passę kontynuują Sacramento Kings, zajmujący drugą lokatę za Słońcami w Pacific Division. W piątek wygrali dziesiąty mecz w ostatnich jedenastu spotkaniach. Do sukcesu 113:87 nad Indiana Pacers poprowadził ich Chris Webber, rzucając 29 punktów. 17 kolejnych "oczek" swojemu byłemu zespołowi wrzucił Brad Miller, który miał ponadto 13 zbiorek. Od 3 marca 2002 roku, kiedy to Kings przegrali z Pacers 87:96, drużyna z Sacramento wygrała 35 meczów z drużynami Konferencji Wschodniej. Po raz pierwszy grając w Bostonie Gary Payton nie zdobył ani jednego punktu dla miejscowych Celtów. Przechwycił jednak piłkę w ostatnich sekundach meczu dzięki czemu gospodarze pokonali Toronto Raptors 91:89. Pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego trenera Mike Fratello odnieśli Memphis Grizzlies, wygrywając z filadelfijskimi "Szóstkami" 94:86 i przerywając tym samym serię pięciu porażek. Drugi mecz po kontuzji pachwiny rozegrał Cuttino Mobley (zdobył 34 punkty, miał 6 zbiórek i 2 asysty), walnie przyczyniając się do wygranej Orlando Magic w Nowym Jorku z Knicks 104:98. Gospodarze przegrali pierwszy z siedmiu meczów we własnej hali. Mimo porażki Knicks prowadzą w Atlantic Division mając na koncie 8 wygranych i 7 porażek. Orlando Magic (11-6) są wiceliderami Southeast Division. Nadal nie wiedzie się Chicago Bulls. W piątek "Byki" przegrały z Miami Heat 81:105 i była to dla nich 11 kolejna porażka we własnej hali. Dobry mecz w zespole pokonanych rozegrał pierwszoroczniak Chris Duhon, który ustanowił rekord życiowy, rzucając 15 punktów. Drugi triple-double w sezonie zanotował Kobe Bryant (10 pkt, 10 asyst i rekord sezonu - 12 zbiórek). Lakers pokonali Warriors 97:88 i było 19 zwycięstwo "Jeziorowców" w ostatnich 21 spotkaniach z Wojownikami. Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 3 grudnia