KoszInteria na Twitterze 20 lutego kończy się w NBA okres na przeprowadzanie transferów między zespołami. W związku z tym w ostatnich dniach przez tzw. trade deadline wiele drużyn bardzo mocno pracuje nad zmianami, które mogą im pomóc w walce w końcówce rozgrywek zasadniczych, jak i później w play-off. W podobnej sytuacji są Washington Wizards Marcina Gortata. Drużyna Polaka szuka zmiennika na pozycji rozgrywającego dla Johna Walla. Przed sezonem wydawało się, że zabezpieczenie dla największej gwiazdy zespołu jest i to bardzo solidne. Do zespołu dołączył Eric Maynor, klasowy rezerwowy, który się sprawdzał wcześniej w Utah Jazz, Oklahoma City Thunder i Portland Trail Blazers. Z Thunder doszedł nawet do finału NBA, gdzie przegrał 1:4 z Miami Heat. Wizards podpisali z nim dwuletni kontrakt łącznie za 4 miliony dolarów. To wydawało się niezbyt dużo jak na zawodnika o takiej klasie. Okazało się jednak, że Maynor znacznie obniżył loty po podpisaniu umowy i od pierwszego dnia grał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Obecnie, mimo tego że jest zdrowy, gra bardzo rzadko. Ostatni raz wybiegł na parkiet 28 stycznia, po równo miesięcznej przerwie. Łącznie zagrał w 23 meczach na 51 rozegranych przez zespół. Średnio grał niespełna 10 minut na mecz, notując w tym czasie 2.3 punktu, 1.7 asysty przy fatalnej skuteczności 29.2% z gry. Wizards szukają zatem zawodnika, który go zastąpi. Najlepszym kandydatem wydaje się być Andre Miller z Denver Nuggets. Miller, bardzo doświadczony zawodnik, który rozgrywa obecnie piętnasty sezon w lidze pokłócił się z trenerem Brianem Shaw i od 30 grudnia nie wybiegł ani razu na boisko. Sytuacja jest o tyle trudniejsza dla Nuggets, że drugi rezerwowy rozgrywający Nate Robinson zerwał więzadła krzyżowe i nie zagra do końca sezonu, a pierwszy rozgrywający Ty Lawson tez parokrotnie nie mógł wystąpić ze względu na mniejsze urazy. Mimo tego Miller nie wstał z ławki i wciąż przebywa poza drużyną. Drużynie z Waszyngtonu bardzo by się przydał, bo nie dość, że na pewno prezentowałby dużo lepszy poziom od Maynora, to jeszcze dodałby od siebie mnóstwo doświadczenia, którego brakuje dość młodej drużynie Wizards. Problemem jednak największym są pieniądze. Czarodzieje półtora roku temu zwolnili na zasadzie amnestii Andraya Blatche’a. Oznacza to tyle, że płacą wciąż zawodnikowi kontrakt, ale nie wlicza się on do puli salary cap, po której przekroczeniu drużyna płaci podatek od luksusu. Razem z Marcinem Gortatem do Waszyngtonu z Phoenix przyszli Shannon Brown i Kendall Marshall. Obaj zostali również zwolnieni, a ich kontrakty też są płacone przez władze Wizards, mimo że nie wliczają się również do puli salary cap. Łącznie te 3 kontrakty pochłaniają ponad 11 milionów dolarów. Żeby zdobyć Millera, który ma w umowie zagwarantowane 5 milionów dolarów w tym i 4,6 miliona dolarów w przyszłym sezonie musieliby się pozbyć jednego ze swoich wartościowych zawodników. Jednym z nich mógłby być Otto Porter, wybrany w tym roku debiutant, który zarabia 4,3 miliona dolarów, ale gra dużo poniżej oczekiwań. Ewentualnie może też odejść Trevor Ariza, który ma w umowie wpisane 7,7 miliona dolarów, ale po tych rozgrywkach jego kontrakt się kończy. Jednak jego odejście spowodowałoby dziurę na pozycji niskiego skrzydłowego w pierwszej piątce Wizards. Ernie Grunfeld, generalny menadżer drużyny z Waszyngtonu ma przed sobą bardzo pracowity tydzień. Drużyna pierwszy raz od 2008 roku jest bliska awansu do play-off i każdy jego ruch musi ją przybliżać do tego celu, ale pieniądze mogą go mocno ograniczyć. Piotr Zarychta na Twitterze