Polska Agencja Prasowa: Czy ma pan jakieś specjalne wspomnienia z okresu świąteczno-noworocznego w poprzednim, pierwszym jako koszykarza ligi NBA. Między 24 grudnia a 1 stycznia wygraliście wtedy dwa z pięciu spotkań... Jeremy Sochan: NBA gra także w święta, nie ma przerwy, ale na szczęście wróciliśmy do San Antonio i udało mi się spędzić Wigilię z rodziną. Przyjechał też mój kolega jeszcze z czasów gry w uniwersyteckim zespole Baylor i próbował polskiego jedzenia. Szybko jednak wróciliśmy do treningów i meczów... PAP: Jak spędzał pan Boże Narodzenie w poprzednich latach? Czym dla pana są te dni? J.S.: W ostatnie latach, niestety, święta spędzałem poza domem, z dala od najbliższych, więc nie było łatwo... Trzy sezony poprzedzające początek kariery w NBA to pobyty w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech - w trakcie pandemii koronawirusa - i potem znowu w USA. Na szczęście zawsze była okazja spędzić święta z kolegą z drużyny i jego rodziną, za co jestem wdzięczny, choć trochę brakowało mi domowego jedzenia mamy i babci. Jeremy Sochan bywał na święta w Polsce PAP: Czy zdarzyło się, że któregoś roku był pan w tym okresie w Polsce u babci Lucyny albo w Szwecji, gdzie pracował pana dziadek Juliusz Sochan, znany działacz koszykarski? J.S.: Dziadka w Szwecji odwiedziłem tylko raz, dawno temu, ale nie w święta. U babci bywałem oczywiście częściej, pamiętam też, że byliśmy na święta u rodziny w Polsce, chyba dwa razy - w Warszawie i w Gnieźnie, ale to też dawno temu. PAP: Jakie są pana ulubione potrawy wigilijne? J.S.: Oczywiście pierogi, choć lubię każdą potrawę, które przygotowują mama i babcia - tylko nie sałatkę jarzynową! PAP: Jak świętujecie Boże Narodzenie i Nowy Rok w zespole San Antonio Spurs? J.S.: Nie wiem, czy i jak będziemy świętować, bo gramy mecze co drugi dzień, w tym sporo na wyjeździe. Ale znowu zobaczę się z rodziną, bo po meczu w Dallas w Wigilię wracamy do San Antonio na spotkanie z Utah, jak przed rokiem, więc się cieszę. PAP: Czego życzy pan sobie i drużynie na nowy rok? J.S.: Początek sezonu był dla nas bardzo ciężki, więc drużynie i sobie życzę wygrywania. I zdrowia! Rozmawiał: Marek Cegliński