Tym razem nie było tak topornej i niemiłej dla oka gry z ich strony. Beal i Wall rozmontowali obronę Raptors, a po bronionej stronie parkietu nieźle prezentowali się Marcin Gortat i Otto Porter. Mecz rozpoczął się jednak nie po ich myśli. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 12:2, głównie za sprawą świetnie dysponowanego DeMara DeRozana, któremu w kryciu nie mógł sprostać Paul Pierce. Dopiero zmiana krycia na Portera i przesunięcie Pierce'a na pozycję silnego skrzydłowego zaowocowało. W 15 posiadaniach rozegranych z nim na tej pozycji w drugiej kwarcie Wizards zdobyli aż 27 punktów. Świetnie rozszerzali obronę, zostawiając pełno miejsca do gry pod kosz po pick'n'rollach. Raptors nie wiedzieli jak zatrzymać świetnie czującego się w takiej grze Walla. Rozgrywający Wizards zanotował aż 17 asyst w całym meczu, większość właśnie po grze dwójkowej, po której albo znajdował rolującego pod kosz wysokiego, a gdy obrona dobrze rotowała, szukał na obwodzie Beala, Portera, czy Pierce'a. Tak świetna końcówka pierwszej połowy dała im prowadzenie różnicą 11 punktów do przerwy. W drugiej połowie Raptors znów rzucili się do odrabiania strat i ponownie wystartowali z serią 12:3. To jednak było za mało. Wizards już mieli swój plan opracowany i mocno się niego trzymali. Regularna gra na pickach plus świetna skuteczność zespołu pozwoliła im zbudować w tej części gry przewagę aż 22 punktów. Ta jednak znów zmalała mocno w czwartej kwarcie. Udało się ją zniwelować do 10, ale wtedy Wall zagrał pick'n'rolla z Gortatem, a Polak skończył akcję spod kosza będąc jeszcze faulowanym i udało się odeprzeć ostatnią szarżę gospodarzy. Wall i Beal po trafieniu wspólnie 11 z 41 rzutów w pierwszym spotkaniu tym razem byli bardzo skuteczni. 54 punkty i 20/37 z gry to ich zdobycz z tego spotkania. Bardzo solidnie grał Gortat, który zanotował 16 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki. Polak miał jednak nieco problemów z faulami, przez co grał tylko przez 28 minut. Toronto: DeMar DeRozan - 20 (7 as.), Lou Williams - 20 (3 prz.), Jonas Valanciunas - 15 (10 zb.), Patrick Patterson - 15 (3×3), Amir Johnson - 10, Terrence Ross - 9 (3×3), Greivis Vasquez - 9 (5 as.), Kyle Lowry - 6, James Johnson - 4, Tyler Hansbrough - 0 Washington: Bradley Beal - 28, John Wall - 26 (17 as., 5 str.), Marcin Gortat - 16 (8 zb., 3 blk.), Otto Porter - 15 (9 zb.), Paul Pierce - 10, Nene - 6 (9 zb.), Kevin Seraphin - 6, Drew Gooden - 5, Ramon Sessions - 5 W drugim meczu konferencji wschodniej Cleveland Cavaliers okazali się lepsi 99:91 od Boston Celtics i również objęli prowadzenie 2-0. LeBron James zdobył 15 ze swoich 30 punktów w czwartej kwarcie i wyprzedził Jerry'ego Westa na liście wszech czasów pod względem zdobytych punktów w play-off. Kyrie Irving z kolei dołożył 9 ze swoich 26 i w ten sposób obaj byli odpowiedzialni za wszystkie punkty, które Cavs zdobyli w ostatnich 12 minutach meczu. Timofiej Mozgow dołożył 16 punktów, a Tristan Thompson jak zwykle grał energicznie z ławki i mimo, że nie oddał nawet jednego rzutu, to zanotował aż 11 zbiórek, z czego 5 w ataku. 3 kluczowe zbiórki zanotował w ostatnich 3 minutach meczu, pozwalając gospodarzom na ponowienia akcji. Dla pokonanych ponownie najwięcej punktów rzucił Isaiah Thomas - 22. Goście parokrotnie wychodzili na prowadzenie w tym meczu, zeszli nawet z 14 punktów straty w trzeciej kwarcie do 2 w czwartej, ale nie mogli zatrzymać wtedy Jamesa i Irvinga. Mają też problemy w ataku związane ze skutecznością rzutów za 3 punkty. W całym sezonie zasadniczym byli czwartym najgorszym zespołem pod względem skuteczności zza łuku i teraz to potwierdzają. Trafili tylko 6 z 22 rzutów za trzy, a z gry mieli tylko 38,8 proc. skuteczności. Do zwycięstwa potrzeba im zdecydowanej poprawy w obu aspektach. Cleveland: LeBron James - 30 (9 zb., 7 as., 6 str.), Kyrie Irving - 26 (3×3, 6 as.), Timofey Mozgov - 16 (7 zb., 5 blk.), Kevin Love - 13, J.R. Smith - 7 (5 prz.), Matthew Dellavedova - 5, Iman Shumpert - 2, James Jones - 0, Kendrick Perkins - 0, Tristan Thompson - 0 (11 zb.) Boston: Isaiah Thomas - 22 (7 as.), Jared Sullinger - 14, Tyler Zeller - 11, Marcus Smart - 10, Jae Crowder - 10, Evan Turner - 9 (12 zb.), Avery Bradley - 8, Kelly Olynyk - 5, Brandon Bass - 2, Jonas Jerebko - 0 W jedynym spotkaniu konferencji zachodniej Rockets okazali się zdecydowanie lepsi od Mavericks, wygrywając 111:99. Podkoszowy duet Dwight Howard - Josh Smith rozmontował w czwartej kwarcie obronę Mavericks i poprowadził Rockets do drugiego zwycięstwa w serii. Rakiety w całym meczu zanotowały aż 15 wsadów, regularnie niszcząc obronę Dallas. Doprowadzili do pełnej frustracji Tysona Chandlera, który pod koniec meczu już nie wiedział, co ma robić w sytuacjach pick'n'roll. Gdy wychodził do penetrującego Josha Smitha, by pomóc w obronie, nikt nie rotował, żeby zatrzymać Dwighta Howarda i kończyło się to łatwymi wsadami centra Houston. Gdy wreszcie został przy Howardzie, skończyło się wsadem Smitha nad Dirkiem Nowitzkim. Rockets mieli sporo problemów w tym spotkaniu. Trevor Ariza był nieskuteczny, trafiając tylko 1 z 9 rzutów, a Terrence Jones był niewiele lepszy, bo trafił 1 z 6. Sam James Harden też nie grzeszył skutecznością, trafiając 5 z 17 prób z gry. Świetne wsparcie dała jednak ławka rezerwowych. Po 15 punktów rzucili Corey Brewer i Josh Smith. Ten drugi zamienił się w rozgrywającego w czwartej kwarcie i wyrównał swój rekord kariery w play-off, notując 9 ostatnich podań. Mavericks nie mieli na to odpowiedzi. Trafiali w całym meczu ze skutecznością 37,1 proc., ich liderzy Monta Ellis i Dirk Nowitzki nie mieli swojego dnia i trafili tylko 11 z 37 rzutów z gry. Problemy z faulami zatrzymały Rajona Rondo. W niespełna 10 minut popełnił ich 4, dołożył przewinienie techniczne i po zejściu z parkietu na początku trzeciej kwarty, nie dostał już ponownej szansy od Ricka Carlisle'a. W tej sytuacji prawie 18 minut na parkiecie spędził Raymond Felton, bardzo niewykorzystywany w sezonie, co było widać w jego grze. Houston: Dwight Howard - 28 (12 zb.), James Harden - 24 (6 as.), Josh Smith - 15 (8 zb., 9 as.), Corey Brewer - 15, Jason Terry - 8, Pablo Prigioni - 7, Terrence Jones - 5, Clint Capela - 5, Trevor Ariza - 4, Nick Johnson - 0, Kostas Papanikolaou - 0, Joey Dorsey - 0 Dallas: Monta Ellis - 24, J.J. Barea - 13, Tyson Chandler - 11 (8 zb.), Dirk Nowitzki - 10 (13 zb.), Al-Farouq Aminu - 9, Raymond Felton - 9, Richard Jefferson - 7, Amare Stoudemire - 7, Charlie Villanueva - 5, Rajon Rondo - 4, Bernard James - 0, Dwight Powell - 0 Autor: Piotr Zarychta Wyniki wtorkowych meczów pierwszej rundy play-off: Konferencja Wschodnia Toronto Raptors - Washington Wizards 106:117 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw - 2-0 dla Washington Wizards) Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 99:91 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw - 2-0 dla Cavaliers) Konferencja Zachodnia Houston Rockets - Dallas Mavericks 111:99 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw - 2-0 dla Houston Rockets)