Na Zachodzie także na razie górą faworyci. Phoenix Suns pokonali w Staples Center Los Angeles Clippers 94:91 i brakuje im już albo aż dwóch zwycięstw do awansu do finału Konferencji. Wade zdobył w piątek 30 punktów, z czego połowę w ostatnich czterech i pół minutach, miał ponadto 10 asyst i 7 zbiórek. - Bardzo, bardzo wyjątkowy zawodnik. Jest błogosławieństwem dla tego klubu - powiedział Riley. A w trzeciej kwarcie wydawało się, że spotkanie numer trzy padnie łupem gospodarzy. Co prawda "Żar" na początku tej części prowadził 56:49, ale potem doszło do starcia Vince'a Cartera z Wade'em, w wyniku którego lider gości musiał opuścić parkiet. - Jego ręka mocna trafiła w mój policzek. W moich ustach pojawiła się krew. Wydawało mi się, jakbym leżał na parkiecie z pięć minut. Nie musiałem mieć jednak założonych żadnych szwów, więc wróciłem do gry - tak całą sytuację opisał Wade. Na całe szczęście dla drużyny z Florydy. Bez swojego lidera Heat stracił całą przewagę i przegrywali ośmioma punktami. (56:64). Końcówka meczu należała jednak do Wade'a, który się wtedy praktycznie nie mylił. W zespole Nets, który będzie w niedzielę gospodarzem czwartego meczu, Carter rzucił 43 punkty, ale w czwartej kwarcie popełnił kilka prostych błędów. - Mieliśmy cztery albo pięć strat z rzędu. Część była wymuszona, a część wynikała z naszej beztroski - powiedział Richard Jefferson, który zdobył 17 punktów, ale żadnego w czwartej kwarcie. W piątek Nets zagrali bez Clifforda Robinsona, na którego władze ligi nałożyły karę pięciu meczów za naruszenie przepisów antydopingowych. Autorami sukcesu Suns byli przede wszystkim Shawn Marion z 32 punktami i 19 zbiórkami oraz Tim Thomas, który uzyskał 19 punktów i zaliczył 14 zbiórek. Marion rzutem za trzy punkty na 2.58 min przed końcową syreną wyrównał stan meczu na 85:85. Na niecałe 50 sekund przed końcem kolejny rzut za trzy punkty dał "Słońcom" 6-punktową przewagę. Gospodarze zerwali się jeszcze raz do walki. Elton Brand trafił za trzy punkty, a dwa rzuty wolne wykorzystał obrońca Quinton Ross, zmniejszając przewagę gości na 28,4 s do jednego punktu. Szczęście było jednak przy drużynie gości. Steve Nash trafił równo z kończącym się czasem 24 sekund i przewaga "Słońc" znowu wzrosła do trzech "oczek". Gospodarze mieli jeszcze 3,6 s na rozegranie akcji, ale rzut Vladimira Radmanovicia za trzy był niecelny. Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w półfinałach Konferencji Wschodniej oraz Zachodniej