- Czuję się teraz jak dziecko w sklepie ze słodyczami, które chce się bawić - powiedział obrońca "Żaru', który zdobył 31 punktów, w tym 12 w ostatniej kwarcie. Spotkanie numer pięć w środę w Detroit. "Tłoki", aby myśleć o przedłużeniu swoich szans na występ w finale NBA muszą je wygrać. Przed rokiem koszykarze z Motown byli w podobnej sytuacji. Przegrywali bowiem w tej samej fazie z Heat 2-3 w serii, a mimo to potrafili zwyciężyć w siedmiu meczach. Obecnie ich sytuacja wygląda jednak gorzej, a poza tym statystki są przeciwko nim. W finałach konferencji albo jak wcześniej było dywizji, drużyny które prowadziły 3-1 w serii w 40 przypadkach, na 43, kwalifikowały się dalej. Wade zabawił się szczególnie w czwartej kwarcie poniedziałkowego meczu. Gdy się zaczynała gospodarze prowadzili 62:60. Obrońca "Żaru" zaczął ją nie najlepiej, gdyż został zablokowany przez Antonia McDyessa, ale potem było już tylko lepiej. Gdy na 3.02 min przed końcem ekipa z Miami objęła prowadzenie 85:71 było wiadomo, że już go nie odda. - Koledzy potrzebowali mnie w czwartej kwarcie, więc postanowiłem wziąć ciężar gry na siebie - powiedział Wade, który w całym spotkaniu trafił 8 z 11 rzutów z gry i 15 z 19 wolnych. - Potrzebowaliśmy każdej uncji Dwyane'a w tym meczu, dlatego w drugiej połowie nie schodził z parkietu - stwierdził Riley. - Wade był fenomenalny. Nie miał łatwych pozycji, a mimo to potrafił zdobywać punkty - klasę rywala potrafił docenić także Flip Saunders, coach Pistons. Wade'a wspierali Shaquille O'Neal, który zdobył 21 punktów i miał dziewięć zbiórek oraz Udonis Haslem (16 "oczek"). W zespole z Detroit 15 punktów rzucił Tayshaun Prince, a 14 dodał Chauncey Billups. Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w finałach Konferencji Wschodniej oraz Zachodniej