Shaq, który z powodu kontuzji skręcenia kostki musiał pauzować aż pięć tygodni, uzyskał 10 punktów i zaliczył 11 zbiorek, także przyczyniając się do przerwania serii czterech porażek z rzędu. A zadanie to wcale nie było łatwe, gdyż do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, do której doprowadził... O'Neal. Przy stanie 95:94 dla gości z Waszyngtonu, center zespołu z Miami został sfaulowany na sekundę przed końcem. Shaq - znany z niezbyt dobrego wykonywania rzutów wolnych - nie zawiódł. Nie trafił wprawdzie pierwszego rzutu, ale dzięki drugiemu wyrównał stan pojedynku. - Czy byłem zdenerwowany? Nigdy nie jestem zdenerwowany na parkiecie - powiedział O'Neal. - Bardzo chciał trafić także za pierwszym razem. Bohaterem spotkania był jednak nie Shaq, a Wade, który zdobył 41 punktów (15/27 z gry, 11 z 13 wolnych) oraz zapisał na swoim koncie 10 zbiórek i osiem asyst. - Myślę, że to był absolutnie fenomenalny występ - komplementował Wade'a, szkoleniowiec Heat Stan Van Gundy. - Wziął ciężar gry na swoje barki w momencie, gdy było to najbardziej potrzebne. O'Neal przebywał na parkiecie tylko 23 minuty, w trakcie których trafił 2 z 7 rzutów z gry oraz 6 z 16 rzutów wolnych. Wystarczyło to jednak do zwycięstwa, które pozwoliło Heat pozostać na czele Southeast Division. - Mamy wciąż wiele do poprawienia. Bilans 11-10 jest nie do zaakceptowania. New Orleans/Oklahoma City Hornets ponieśli dwunastą porażkę w obecnym sezonie. W niedzielę przegrali na wyjeździe z Sacramento Kings 100:110. Maciej Lampe znalazł się w składzie na mecz, ale ani razu nie pojawił się na parkiecie. W ekipie zwycięzców po 23 punkty zdobyli Bonzi Wells, Serb Predrag Stojaković i Shareef Abdur-Rahim. Najskuteczniejszym zawodnikiem "Szerszeni" był zaś Chris Paul - 18 pkt. Zespół Hornets zajmuje przedostatnie, czwarte miejsce w tabeli Southwest Division. Dotychczas osiem spotkań wygrał, a dwanaście przegrał. Zobacz WYNIKI I NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w meczach z 11 grudnia oraz Tabele NBA