Środkowy reprezentacji Polski latem znalazł się na liście życzeń kilku klubów. Po udanym sezonie i występie w finale rozgrywek Gortatem poważnie zainteresowali się włodarze m.in. Houston Rockets i Dallas Mavericks. Polak był bliski przeprowadzki do Dallas, ale ostatecznie został na Florydzie, po tym jak szefowie Orlando wyrównali ofertę Mavs, zatrzymując u siebie utalentowanego środkowego. Gortat podpisał pięcioletni kontrakt, dzięki któremu zarobi 34 miliony dolarów. Wydawało się, że trener Van Gundy będzie częściej stawiał na reprezentanta Polski, ale ten po kilku dobrych meczach na początku sezonu, znów gra tylko ogony, dając odpocząć Howardowi. - Kocham tą organizację, ale nie zamierzam zostawać tutaj jako rezerwowy grający po 5 minut w każdym meczu. Mam nadzieję, że ludzie to rozumieją. Wiem, że mogę odgrywać większą rolę w innych drużynach - powiedział na łamach "Orlando Sentinel" niezadowolony z takiej sytuacji Gortat. Postawa Marcina nie podoba się jego niedawnemu koledze z Orlando, Hedo Turkoglu, który latem przeniósł się do Toronto Raptors. - W tym momencie Marcin musi skoncentrować się na swojej grze i robieniu postępów. Nie ma nic innego, o co powinien się martwić. Wiem, że podpisał olbrzymi kontrakt i liczy na dużo, ale powinien zdać sobie sprawę, że jest jeszcze młody i sporo grania przed nim - przyznał Turek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Jeśli będzie grał dobrze i przesiadywał na ławce, to przyznam mu rację, ale teraz, po dwudziestu meczach narzekanie i mówienie o transferze do innego zespołu nie jest dobrym pomysłem. Jego reputacja w lidze ulegnie przez to pogorszeniu. Kluby nie chcą podpisywać kontraktów z zawodnikami, którzy sprawiają problemy - dodał skrzydłowy Raptors. Zobacz także Gortat: Nie zostanę tutaj, żeby grać po pięć minut Gortat nominowany do nagrody Zawodnika Roku FIBA Europe