Największy punktowy wkład w sukces gospodarzy miał rezerwowy Trey Burke - 23. Ważną rolę odegrał jednak brylujący pod koszami Francuz Rudy Gobert, który zanotował aż 14 zbiórek, trzy bloki i dwa przechwyty. Debiutujący w tym roku w lidze środkowy do podstawowej piątki trafił za Enesa Kantera, który w ostatnim dniu okna transferowego przeszedł do Oklahoma City Thunder. - Był dla moich graczy, jak zbyt duży łyk wody, którym łatwo się zachłysnąć. Blokował rzuty albo mocno je utrudniał, świetnie zbierał piłkę z tablic. Wykonał kawał dobrej roboty - ocenił szkoleniowiec Spurs Gregg Popovich, który jak zwykle mocno rotował składem i zdecydował się na 23. już w sezonie zestawienie pierwszej piątki. Liderem jego drużyny, która zanotowała tego wieczora największą w sezonie liczbę strat - 22, był weteran Tim Duncan - 14 pkt i 10 zbiórek. Mistrzowie ligi, którzy od przerwy na Mecz Gwiazd nie zaznali smaku zwycięstwa, z bilansem meczów 34-22 zajmują obecnie siódmą pozycję na Zachodzie. "Jazzmani" (21-34) są cztery lokaty niżej. James Harden zdobył 31 pkt, miał 11 asyst i 10 zbiórek w wygranym przez Houston Rockets spotkaniu z ekipą Minnesoty Timberwolves 113:102. Najlepszy strzelec ligi, z przeciętną 27,3 pkt w meczu, po raz drugi w sezonie zaliczył tzw. triple-double, choć... nie trafił siedmiu pierwszych rzutów. - Koledzy mi ufają, więc nawet po kilku spudłowanych próbach nie tracę pewności siebie. Mam przekonanie, że prędzej czy później uda się złapać właściwy rytm. Tak było i tym razem - zauważył Harden. Wśród gospodarzy wyróżnił się Andrew Wiggins - 30 pkt i sześć zbiórek. Kibice i zawodnicy "Leśnych Wilków" czekają jednak na powrót Kevina Garnetta, który ma zadebiutować w nowym-starym zespole w środę. Do 2007 roku spędził w nim 12 sezonów, a później grał w Boston Celtics i Brooklyn Nets. W ubiegłym roku zapowiedział, że chciałby po zakończeniu kariery zostać właścicielem ekipy z Minneapolis. "Rakiety", które wygrały 38 z 56 potyczek w tym sezonie, plasują się na trzeciej pozycji w Konferencji Zachodniej. Timberwolves (12-43) mają trzeci od końca bilans w NBA, gorzej spisują się tylko New York Knicks i Philadelphia 76ers. "Szóstki" 44. porażki w sezonie doznały w poniedziałek w Miami, gdzie uległy Heat 108:119. Po raz pierwszym w nowym otoczeniu formą błysnął słoweński rozgrywający gospodarzy Goran Dragić, który zdobył 23 pkt i odnotował 10 asyst, czym przyczynił się do strzeleckiego rekordu sezonu drużyny z Florydy. - Z nim gramy dużo szybciej i to już procentuje. To jednak dopiero początek naszej współpracy, więc może być tylko lepiej - podkreślił Dwyane Wade. Największy obecnie gwiazdor Heat uzyskał 18 pkt, o 11 mniej niż najskuteczniejszy tego dnia Luol Deng. Drużyna z Miami (24-31) zajmuje siódme miejsce na Wschodzie i nie może być pewna występu w play off. Wyniki poniedziałkowych meczów NBA: Miami Heat - Philadelphia 76ers 119:108 Chicago Bulls - Milwaukee Bucks 87:71 Houston Rockets - Minnesota Timberwolves 113:102 New Orleans Pelicans - Toronto Raptors 100:97 Denver Nuggets - Brooklyn Nets 82:110 Phoenix Suns - Boston Celtics 110:115 Utah Jazz - San Antonio Spurs 90:81 Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 87:90