Zwycięzcy z 43 wygranymi i 27 porażkami są trzecią drużyną Northwest Division. W czwartek utrzymali świetną passę. Wygrali wszystkie osiem spotkań przed własną publicznością i sześć spośród siedmiu ostatnich meczów. Dobry mecz rozegrali ich czołowi zawodnicy LaMarcus Aldridge, który zdobył 20 punktów i miał 10 zbiórek oraz Marcus Camby - 17 pkt i 11 zbiórek. Teksańczycy doznali w ostatnich pięciu meczach czterech porażek, po serii trzynastu zwycięstw. Po jedenastu porażkach na wyjeździe od 2 lutego mecz wygrali wreszcie Los Angeles Clippers pokonując w Houston tamtejszych Rockets 99:93. Do sukcesu przyczynili się przede wszystkim Craig Smith (25 pkt - rekord osobisty sezonu) i 10 zbiórek oraz Drew Gooden - 17 pkt i 14 zbiórek. Najcelniej wśród pokonanych rzucali Trevor Ariza oraz Aaron Brooks zaliczając po osiemnaście punktów. Niewielu kibiców Chicago Bulls przypuszczało przed meczem z Miami Heat, że ich pupile przegrywać będą we własnej hali do przerwy różnicą aż 30 punktów. W pierwszej kwarcie goście rzucili 31, a w drugiej 32 punkty i kiedy schodzili do szatni na tablicy widniał wynik 63:33 dla Heat. Goście wygrali również trzecią kwartę 23:16. Po ostatniej, w której lepsi okazali się koszykarze z Chicago 25:17, spotkanie zakończyło się sukcesem gości 103:74