Raptors na mapie NBA pojawili się w 1995 roku, razem z ekipą Vancouver Grizzlies, którą później przeniesiono do Memphis. Początki nie były łatwe. W pierwszym sezonie z 82 spotkań wygrali 21. Jeszcze gorzej było w rozgrywkach 1997/98, kiedy zanotowali 16 zwycięstw. Po tak fatalnym sezonie przyszły jednak lepsze lata. W 1998 roku zaraz po drafcie klub pozyskał, wybranego z numerem piątym przez Golden State Warriors, Vince'a Cartera. To właśnie on sprawił, że w ojczyźnie hokeja na lodzie z większym zainteresowaniem zaczęto patrzeć na koszykówkę. Słynący z efektownej gry Carter otrzymał przydomek "Air Canada". Najpierw został debiutantem roku, a w 2000 wygrał konkurs wsadów i wprowadził zespół do fazy play-off. Od 2011 roku Raptors prowadzi trener Dwane Casey. Drużyna pod jego wodzą robi systematyczne postępy, ale porażka w poprzednim sezonie w pierwszej rundzie fazy play off z Washington Wizards Marcina Gortata 0-4 była w Toronto sporym rozczarowaniem. Casey zdecydował się w znacznym stopniu zmienić skład, pozostawiając jednak dwa najważniejsze elementy - grających na obwodzie Kyle'a Lowry'ego i DeMara DeRozana. Sezon zasadniczy Ratpors zakończyli z bilansem 56-26. Wcześniej nigdy nie udało im się osiągnąć pułapu 50 wygranych. Do play off przystępowali z drugiego miejsca. W pierwszej rundzie pokonali ekipę Indiana Pacers także 4-3. Kanadyjski zespół zarówno w starciu z Pacers jak i Heat miał poważne kłopoty, bo w wielu meczach poniżej oczekiwań grali Lowry i DeRozan. W spotkaniach przeciwko Pacers ich skuteczność rzutów z gry wynosiła niespełna 32 proc., a w sezonie zasadniczym notowali odpowiednio 42,7 i 44,6 proc. Grając z Heat byli już nieco skuteczniejsi; w niedzielnej, decydującej konfrontacji spisali się rewelacyjnie. Lowry zdobył 35 punktów, trafiając 11 z 20 rzutów z gry, natomiast DeRozan dołożył 28 punktów. - Nawet przez moment nie wątpiliśmy w Kyle'a i DeMara. To koszykarze wielkiego formatu i dziś to pokazali. Moi zawodnicy są głodni sukcesu, nigdy się nie poddają - podkreślił trener Raptors Dwane Casey. - Uwielbiam naszą publiczność. Ten klub, ten kraj zasługują na to by być tam, gdzie wcześniej nie udało się dotrzeć. Zapewniam też, że to jeszcze nie koniec - dodał DeRozan. Przez większość ostatniego meczu gospodarze mieli niewielką przewagę. Ostatnią kwartę rozpoczynali wygrywając 86:78. Jednak w zaledwie trzy minuty powiększyli prowadzenie do 17 punktów i praktycznie rozstrzygnęli losy rywalizacji. Dla pokonanych najwięcej - po 16 punktów - zdobyli Dwyane Wade i Słoweniec Goran Dragić. Raptors w finale Konferencji Wschodniej zmierzą się z Cleveland Cavaliers, którzy w play-off nie przegrali jeszcze meczu. Pierwsza konfrontacja we wtorek w Cleveland. Rywalizacja także będzie się toczyła do czterech zwycięstw. Natomiast w finale Konferencji Zachodniej broniący tytułu Golden State Warriors grają z Oklahoma City Thunder. Inauguracyjne spotkanie odbędzie się w poniedziałek w Oakland.