Jakub Żelepień, Interia: Niezależnie od dyscypliny, początek sezonu to zawsze moment, który powoduje szybsze bicie serca u kibiców. Pan też nie mógł doczekać się powrotu NBA? Cezary Trybański: Jest u mnie ekscytacja, bo znowu mamy Polaka w NBA, a to zawsze cieszy. Pierwszy sezon Jeremiego był trudny do przewidzenia, zastanawialiśmy się, jak sobie poradzi, jak się w tym odnajdzie. Myślę, że pozytywnie nas zaskoczył. Pod koniec sezonu drużyna co prawda tankowała (celowo przegrywała spotkania, aby zwiększyć swoje szanse na pierwszy wybór w drafcie - przyp. red.), a Sochan był kontuzjowany, ale pomimo tego nasz reprezentant dał się poznać z dobrej strony. Tankowanie przyniosło efekt - Spurs mieli "jedynkę" w drafcie i wybrali oczywiście Victora Wembanyamę. - Udało im się, a wybór Franuza nikogo nie zdziwił. Teraz trener Popovich zapowiedział, że nie będzie oszczędzania, że zespół będzie dawał z siebie wszystko. San Antonio Spurs podjęli decyzję, chodzi o Sochana. Zarobi fortunę Na co pańskim zdaniem stać San Antonio? - Wiemy, że drużyna jest w przebudowie i z tego też powodu wstrzymałbym się na razie z wnioskami. Trudno jest prorokować na podstawie sparingów, zresztą nawet po kilku pierwszych kolejkach wciąż nie wszystko będzie jasne. Trener będzie przyglądał się temu, jak wygląda współpraca poszczególnych zawodników. Na pewno jednak języczkiem u wagi będzie wspomniany Wembanyama. Niesamowicie łączy swój wzrost ze sprawnością i szybkością. Szczerze mówiąc - nie pamiętam kogoś takiego w NBA. Wembanyama i Sochan stworzą zabójczy duet? - Pytanie, jak to sobie poukłada trener Popovich. Bez wątpienia zespół będzie budowany wokół Victora, to do niego będą dobierani kolejni koszykarze. Zadaniem Sochana będzie więc dobra współpraca z gwiazdorem. Przypuszczam, że ci, którzy tego nie zrobią, będą szli w odstawkę. Jeremy w przedsezonie grał jako rozgrywający, na razie wyglądało to całkiem obiecująco, zresztą sam Wembanyama chwalił Polaka. Uniwersalność Sochana, o której wspominał swego czasu trener, to jego zaleta czy wada, przez którą może być rzucany po pozycjach? - Czasami może być rzeczywiście problem ze znalezieniem właściwej pozycji, ale generalnie uważam to za jego zaletę. Gdyby Sochan nie potrafił przekwalifikować się na pozycję numer 1, to mogłoby go już nie być w San Antonio, bo musiałby ustąpić miejsca. Odejdźmy na chwilę od Spurs. Która drużyna najlepiej przepracowała okres transferowy? - To się okaże w trakcie sezonu, ale na papierze świetnie wyglądają ruchy Phoenix Suns. Zmontowali dobry pierwszy skład, do tego mają silną ławkę rezerwowych. Zobaczymy, czy przełożą to na wyniki w lidze. Brutalne pobicie koszykarki w Gdańsku. Co ze sprawcą? Jest kolejny komunikat Na koniec zostawiłem najtrudniejsze pytanie. Czy Polska pojedzie w przyszłym roku na igrzyska, a Sochan będzie odgrywał ważną rolę w drużynie? - Faktycznie trudne pytanie. Ze strony związku wychodziły sygnały, że być może już nawet w tym roku Sochan zagra w kadrze, ale ostatecznie do tego nie doszło. Sam zawodnik podkreślał, że musi zgrać się z nowymi kolegami w klubie i myślę, że ta decyzja była słuszna. Gdyby nie wpasował się do ekipy Spurs, straciłby miejsce w składzie, a to nie pomogłoby nikomu. Liczę na to, że Jeremy opanuje w najbliższych miesiącach grę na pozycji rozgrywającego i będzie w przyszłości ogromną wartością dodaną dla reprezentacji. A co z tą Polska na igrzyskach? - Trzymam kciuki, chciałbym, żeby im się udało. Będzie to trudne, ale wcale nie niemożliwe. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia