Jeszcze 36 sekund sekund przed końcową syreną tablica wyników informowała o prowadzeniu gospodarzy 116:113. Wtedy to, Steve Nash rzutem za trzy punkty doprowadził do remisu i na boisku nastał chaos, w którym żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Najpierw spudłował Rashard Lewis, który chwilę później wyładował złość na Dirku Nowitzkim faulując go w bezpardonowy sposób. Niemiec spudłował oba rzuty wolne i znów piłkę mieli gospodarze. Widownia w Seattle była pewna, że Ray Allen przechyli szalę zwycięstwa na korzyść miejscowych, ale ten ku ich rozpaczy spudłował. W ostatniej akcji meczu Antoine Walker trafił rzut równo z syreną i to Mavs schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Było to już dziewiąte z rzędu zwycięstwo podopiecznych Dona Nelsona. Znakomity mecz rozegrał Dirk Nowitzki. Niemiec trafił 8 z 11 rzutów za trzy punkty i zakończył mecz z rekordową liczbą, 43 punktów. Dla Mavs była to czwarta, wyjazdowa wygrana z rzędu. Do Nowego Jorku powrócił Charlie Ward, lecz tym razem przywdział koszulkę San Antonio Spurs, którzy pokonali miejscowych Knicks 77:67. To właśnie "trójka" Warda w czwartej kwarcie dała "Ostrogom" prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. Charlie grał w Knicks przez 9,5 sezonów, ale miesiąc temu został oddany razem z Maciejem Lampe do Phoenix Suns za Stephona Marbury'go. Z Phoenix Warda wyciągnęli mistrzowie NBA. Tim Duncan zakończył spotkanie z 30 punktami i 19 zbiórkami. Najskuteczniejszym graczem Knicks był Stephon Marbury, który zdobył 19 punktów. Maciej Lampe znów całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych, tym razem w meczu w Atlancie. Suns dzięki 22 punktom Shawna Mariona i 20 Joe Johnsona pokonali Hawks 89:85. <A href="http://nba.interia.pl/wyn/2004w?data=27.01" class="sport1a">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w spotkaniach NBA z 27 stycznia</A>