Są jeszcze matematyczne szanse, ale z trzech drużyn walczących o awans mają najtrudniejszy rozkład meczów do końca sezonu. Będą grali z czołówką ligi, zaliczą długą serię meczów wyjazdowych i w takim przypadku ich awans do playoffs graniczy niemal z cudem. Phoenix Suns (36-36) - Dallas Mavericks (51-21) 83:91 Trener Suns Alvin Gentry dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie na mecz z Dallas Mavericks. W miejsce bezproduktywnych i najbardziej krytykowanych Vince'a Cartera i Robina Lopeza do gry weszli Marcin Gortat i Jared Dudley. Obaj odwdzięczyli się świetną grą, ale zabrakło wsparcia pozostałych zawodników. Suns mają po tym meczu bilans 36-36 i są już prawie obiema nogami na urlopach. Początek meczu to zdecydowana dominacja Suns, a przede wszystkim Gortata. Grał on świetnie akcje pick&roll ze Stevem Nashem, które raz za razem kończył punktami. W samej pierwszej kwarcie uzbierał ich 12 i był najlepszym strzelcem spotkania. Suns prowadzili nawet 22:10 po punktach Josha Childressa, który dostał sporo minut w miejsce kontuzjowanego Mickaela Pietrusa. Pierwsza część gry zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 26:17. Na początku drugiej pojawili się rezerwowi. Udało im się utrzymać przewagę na poziomie 10 punktów i do gry mogli powrócić podstawowi zawodnicy. Gracze Mavericks jednak wtedy zaczęli grać dużo lepiej niż w pierwszej kwarcie. Trafiali z dobrze przygotowanych pozycji, ograniczyli dwójkowe zagrania Nash-Gortat i zmniejszyli straty. Do przerwy było już 44:49 dla Suns. Trzecia kwarta to kolejny progres w wykonaniu gości. Tym razem poprawili zdecydowanie obronę, pozwalając Suns na zaledwie 18 punktów. Pod jej koniec udało im się w końcu dogonić Suns i remisować, ale ostatni rzut Aarona Brooksa dał dwupunktowe prowadzenie przed ostatnią kwartą gospodarzom. W niej jednak obudzili się dwaj najlepsi gracze gości - Dirk Nowitzki i Jason Terry. Obaj zaczęli regularnie trafiać i zdobywać przewagę. Po trzech minutach było już 75:71 dla gości. Suns odrobili stratę i wyszli na prowadzenie, jednak Mavs nie poddawali się i także trafiali. Taka wymiana cios za cios miała miejsce aż do 1:37 przed końcem meczu. Wtedy to ostatnie punkty dla Suns zdobył Jared Dudley. W akcji obronnej Suns bardzo dzielnie sobie radzili, jednak w ostatniej z 24 sekund przysługujących na akcję Jason Kidd z zimną krwią trafił trójkę dając prowadzenie gościom. Po czasie wziętym przez trenera Gentry'ego głupotą wykazał się Channing Frye. Dostał piłkę na obwodzie i zamiast zagrać długą i cierpliwą akcję, zdecydował się od razu na rzut, który nie trafił ani w obręcz, ani w tablicę. Goście w odpowiedzi zagrali ponownie długą akcję, znów za trzy trafił Kidd i było po meczu. W Suns zawiedli doświadczeni gracze Steve Nash co prawda miał 10 asyst, ale rzucił zaledwie 6 punktów przy skuteczności 3 z 11 rzutów. Jeszcze gorzej było z Channingiem Frye, który nie zdobył żadnego punktu, pudłując wszystkie 4 rzuty. Jeśli dodamy do tego skuteczność Hilla (4 z 11 rzutów) i Cartera (1 z 4), to mamy łącznie 8 celnych na 30 prób. To jest zaledwie 27% skuteczności od czterech najlepszych strzelców drużyny. Jeśli dodamy do tego 9 przestrzelonych rzutów wolnych i fatalną skuteczność za trzy (1 z 16 rzutów), to mamy odpowiedź dlaczego Suns przegrali. W obronie zagrali naprawdę nieźle, zatrzymali Mavs na 38% skuteczności, dobrze też grali w walce na tablicach przegrywając zaledwie o 1 zbiórkę. Zaliczyli aż 8 bloków, a mimo to przegrali. Muszą niestety zacząć już myśleć o przerwie międzysezonowej. Może im się trafi takie szczęście jakie mieli trzy lata temu Chicago Bulls. Zajęli wtedy 11 miejsce na wschodzie, a mimo to udało im się wygrać los na loterii, którym był pierwszy numer draftu. Wybrali wtedy Derricka Rose. Suns są teraz na 10. miejscu na zachodzie. Pytanie tylko czy aż takie szczęście im dopisze? Suns: Marcin Gortat - 20 (15 zb, 3 blk), Jared Dudley - 20 (5 as, 3 prz), Josh Childress - 12, Aaron Brooks - 9, Grant Hill - 8, Steve Nash - 6 (10 as), Vince Carter - 3, Hakim Warrick - 3, Robin Lopez - 2, Channing Frye - 0 (10 zb) Mavs: Tyson Chandler - 16 (18 zb), Jason Kidd - 16 (4x3), Jason Terry - 16 (4 prz), Dirk Nowitzki - 15 (7 zb), Rodrigue Beaubois - 10, J.J. Barea - 7 (5 as), Shawn Marion - 6 (8 zb, 3 prz), Peja Stojakovic - 5, Brendan Haywood - 0