Pod nieobecność Kerra trenerem "Wojowników" w sześciu kolejnych meczach, począwszy od rozegranego 21 kwietnia trzeciego spotkania pierwszej rundy play-off z Portland Trail Blazers, był jego asystent Mike Brown. Tak też będzie w niedzielnym spotkaniu w kalifornijskim Oakland, inaugurującym finałową rywalizację na Zachodzie (początek o 21.30 czasu polskiego). Dolegliwości rdzenia kręgowego, którego operację 51-letni Kerr przeszedł przed dwoma laty, powodowały ostatnio u niego potworny ból i zawroty głowy, także wymioty. Teraz szkoleniowiec, który konsultował swoje dolegliwości w klinice medycznej uniwersytetu Duke, czuje się lepiej. Po sobotnim treningu omawiał z trenerem Brownem przygotowania do meczu z San Antonio. Nie jest jednak pewne, czy pojawi się w hali Oracle Arena w trakcie niedzielnego spotkania. - To wspaniale słyszeć jego głos i widzieć jego twarz. Od wielu lat odrabia swoją pracę domową, przygotowując nas do rozgrywek i z pewnością brakowało mu ostatnio tej codzienności, atmosfery, ćwiczeń, szatni, gier - wszystkiego. Fakt jego obecności tutaj z nami znaczy wiele - powiedział Stephen Curry, lider Warriors, mistrzów NBA z 2015 i finalistów z 2016 roku. Kerr mistrzowskie pierścienie w NBA wywalczył jako zawodnik - pięciokrotnie (z Chicago Bulls w latach 1996-1998 i z San Antonio Spurs w 1999 i 2003) i raz jako trener (2015).