Spurs zakończyli serię "best-of-seven" w Phoenix. Świetny mecz Tima Duncana sprawił, że podopieczni Gregga Popovicha pokonali "Słońca" 101:95 i mogą teraz odpoczywać i czekać na finałowego przeciwnika. Będą nim obrońcy tytułu z Detroit lub zespół z Miami. - Byliśmy konsekwentni i udało nam się ich przyprzeć do ściany - powiedział Duncan, który w meczu numer 5 zdobył 31 punktów i zapisał na swoim koncie 15 zbiórek. - Sprawiliśmy, że to nastąpiło. To był wielki wysiłek ze strony wszystkich chłopaków. Lider ekipy z Teksasu był oczywiście bardzo skromny, bowiem to on był kluczem do środowego zwycięstwa. Duncan doskonale spisywał się w obronie (9 zbiórek defensywnych, 3 bloki), a i w ataku niewiele można mu zarzucić (14/24 z gry). - Nie znaleźliśmy na niego sposobu - przyznał MVP sezonu zasadniczego Steve Nash, który zdobył 21 punktów i zaliczył 10 asyst. - On sprawia, że wszyscy wokół niego są lepsi. "Słońca", które przedwczoraj uniknęły porażki "do zera", nie były jednak w stanie odwrócić losów tej rywalizacji i zostać pierwszą drużyną w historii, która odrobiłaby stratę 0-3 w serii "best-of-seven". Wprawdzie do przerwy gospodarze wygrywali 50:49, ale w pierwszych 7,5 minutach III kwarty zdołali trafić tylko 2 z 15 rzutów z gry i popełnili w tym okresie aż 5 strat. Spowodowała to momentami perfekcyjna obrona Spurs, którzy wyszli na prowadzenie 69:56. - Nie możemy być w zbytniej depresji - pocieszał siebie i kolegów z drużyny Nash. - Po prostu nie graliśmy w drugiej połowie tak dobrze jak oni. Wśród "Słońc", które nie zdołały w tej rywalizacji wygrać ani jednego meczu na własnym parkiecie (!), nie zawiódł Amare Stoudemire, tym razem zdobywając 42 punkty (16/32 z gry). To między innymi jego gra w ataku pozwoliła drużynie z Phoenix zmniejszyć 12-punktową stratę do zaledwie 3-punktowego deficytu (90:93) na 2,5 minuty przed końcem. W następnej akcji - mimo tylko 3 sekund na zegarze odliczającym czas do rzutu - trafił Duncan i... nastąpił ostateczny "odjazd" Spurs. Manu Ginobili zdobył 19 punktów, a Tony Parker dodał 18 "oczek" dla ekipy z San Antonio, która będzie miał teraz tydzień wolnego. Spurs, którzy zagrają w NBA Finals po raz drugi w ostatnich trzech latach, będą gospodarzem pierwszego meczu rywalizacji o Larry O'Brien Trophy już 9 czerwca. Zespół z San Antonio sięgnął po to trofeum dwukrotnie - w 1999 i 2003 roku. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005