Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Manu Ginobili (17), a Tim Duncan dołożył 11 "oczek" i pięć zbiórek. Goście przewagę zbudowali w drugiej połowie, kiedy zanotowali serię 20:2.- Nie straciliśmy zimnej krwi. To wspaniałe. Bardzo dobrze wykorzystywaliśmy czas akcji, potrafiliśmy je też wykańczać - mówił uradowany Duncan. Jazz potrafili na minutę przed końcem zredukować straty do czterech punktów (79:83), ale wtedy dał o sobie znać Ginobili. Wykorzystał stratę Paula Millsapa i trafił z bliska do kosza. 11 punktów dla zwycięzców, którzy trafili 10 z 22 rzutów za trzy, dołożył też Tony Parker. W ekipie gości najwięcej "oczek" zdobył Al Jefferson (26), 19 miał Devin Harris, a 16 Derrick Favors. Gospodarze nie trafili żadnego z 13 rzutów zza łuku. Spurs pokonując w czterech meczach Jazz uniknęli kompromitacji z zeszłego sezonu, kiedy też będąc numerem jeden na Zachodzie, zostali wyeliminowani przez Memphis Grizzlies. Ten zespół może być ich przeciwnikiem w kolejnej rundzie, ale na razie w zdecydowanie lepszej sytuacji są jego rywale Los Angeles Clippers, którzy po poniedziałkowej wygranej 101:97 po dogrywce, prowadzą w serii 3-1. Konferencja Zachodnia: Utah Jazz - San Antonio Spurs 81:87 (Spurs wygrali 4-0) Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 101:97 po dogr. (stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3-1 dla Clippers)