Dallas Mavericks odzyskali prowadzenie w serii z Portland Trail Blazers, a Denver Nuggets dzięki wygranej po dogrywce z Oklahoma City Thunder przedłużają przynajmniej o jeden mecz swój sezon. (8) Memphis Grizzlies - (1) San Antonio Spurs 104:86 (3-1) Grizzlies: Mike Conley - 15 (7 as), Darrell Arthur - 14, Tony Allen - 12 (3 prz), Zach Randolph - 11 (9 zb), O.J. Mayo - 11, Marc Gasol - 9 (9 zb), Shane Battier - 9, Greivis Vasquez - 9, Sam Young - 8, Ish Smith - 4, Leon Powe - 2, Hamed Haddadi - 0 Spurs: Tony Parker - 23, Manu Ginobili - 14, Gary Neal - 11, George Hill - 10, Tiago Splitter - 10 (9 zb), Tim Duncan - 6 (7 zb), Antonio McDyess - 4, Matt Bonner - 4, Danny Green - 2, DeJuan Blair - 2, Richard Jefferson - 0, Steve Novak - 0 Po wyrównanej pierwszej połowie nikt się zapewne nie spodziewał takiego końca tego spotkania. Memphis Grizzlies w drugiej połowie zagrali fenomenalnie w porównaniu do San Antonio Spurs, którzy długimi momentami nie potrafili dotrzymać im kroku. Dzięki tej wygranej Grizzlies prowadzą 3-1 i brakuje im jednej wygranej do wyeliminowania zespołu numer 1 Konferencji Zachodniej w sezonie zasadniczym. Aż 9 graczy Grizzlies rzuciło między 8 a 15 punktów. Najwięcej miał rozgrywający Mike Conley, który do 15 dołożył 7 asyst. Poza nim ciężko wyróżnić innych zawodników, bo każdy z nich miał swój duży wkład w zwycięstwo. "Poczuliśmy krew. Musieliśmy po prostu się na nich rzucić. To jest dopiero początek. Jeszcze nie skończyliśmy. Mamy jeszcze jeden mecz do wygrania i musimy być na to gotowi. Jedziemy do San Antonio i będzie to dla nas bardzo trudny mecz. Ich fani zażądają od nich powrotu do normalnej gry. Musimy być na to mentalnie przygotowani" - tak skomentował czwarty i piąty mecz Zach Randolph. Decydujące dla losów spotkania były pierwsze minuty po przerwie wygrane przez Grizzlies 14:0. Potem Spurs nie potrafili już ich dojść na tyle, żeby mieć realne szanse na wygraną. Dobry mecz w ich barwach rozegrał Tony Parker, który rzucił 23 punkty na bardzo dobrej skuteczności z gry 9 na 12 rzutów. Jednak nie miał odpowiedniego wsparcia w kolegach z drużyny. Mecz numer pięć zostanie rozegrany w San Antonio. Skrót meczu: (3) Dallas Mavericks - (6) Portland Trail Blazers 93:82 (3-2) Mavericks: Dirk Nowitzki - 25 (8 zb), Jason Terry - 20, Shawn Marion - 14 (4 prz), Tyson Chandler - 14 (20 zb), Peja Stojakovic - 9, Jason Kidd - 4 (7 zb, 14 as), J.J. Barea - 4, Brendan Haywood - 3, DeShawn Stevenson - 0, Brian Cardinal - 0, Corey Brewer - 0, Ian Mahinmi - 0 Blazers: Andre Miller - 18 (7 as), Gerald Wallace - 16 (9 zb), LaMarcus Aldridge - 12 (9 zb), Nicolas Batum - 12, Wesley Matthews - 8, Brandon Roy - 5, Rudy Fernandez - 5, Marcus Camby - 4 (8 zb), Chris Johnson - 2, Patrick Mills - 0, Armon Johnson - 0, Earl Barron - 0 Dallas Mavericks odbili się po dwóch porażkach w meczach wyjazdowych z Portland Trail Blazers i wygrali mecz numer 5 serii, dzięki czemu znowu prowadzą 3-2. Do wygranej tym razem najbardziej przyczynił się ich środkowy Tyson Chandler, który zagrał fenomenalne spotkanie pod tablicami, zbierając 20 piłek, z czego aż 13 w ataku. Ustanowił w ten sposób rekord klubu w playoffs. Świetnie oprócz niego grali Dirk Nowitzki - 25 punktów, Jason Terry - 20, a Jason Kidd pokazał jak można zagrać znakomite spotkanie z zaledwie 4 punktami - zaliczając 14 asyst. Blazers nie dostali tak świetnego meczu jak dwa poprzednie od Brandona Roya, który tym razem zdobył tylko 5 punktów. Najlepszym graczem Blazers był Andre Miller, który rzucił 18 punktów, ale nie miał wsparcia wystarczającego od kolegów. Kluczowe dla wyniku spotkania były ostatnie minuty trzeciej kwarty, kiedy to Mavericks z jednopunktowej straty zrobili przewagę 10 "oczek" na 12 minut przed końcem meczu. Gospodarze grali bardzo agresywnie przez całe spotkanie, regularnie grając pod kosz. Dodatkowo byli częściej faulowani, co zaowocowało dużą ilością łatwych punktów z linii (26:14 dla Mavs). Blazers jeśli chcą myśleć o powrocie na mecz numer siedem do Teksasu, muszą poprawić zdecydowanie walkę o zbiórki. Mają na to na pewno duże szanse, bo kibice w ich hali są naprawdę świetni i będą nakręcać swoich graczy od samego początku. Mecz numer sześć w czwartek w nocy. Skrót meczu: (5) Denver Nuggets - (4) Oklahoma City Thunder 104:101 po dogrywce (1-3) Nuggets: Ty Lawson - 27, Danilo Gallinari - 18 (3x3), J.R. Smith - 15 (3x3), Kenyon Martin - 13 (9 zb), Raymond Felton - 11, Nene - 10 (9 zb), Arron Afflalo - 6, Al Harrington - 3, Chris Andersen - 1, Wilson Chandler - 0 Thunder: Kevin Durant - 31 (5x3), Russell Westbrook - 30 (5 as), Serge Ibaka - 13 (14 zb, 5 blk), James Harden - 7 (8 zb, 5 as), Nick Collison - 7, Thabo Sefolosha - 5, Eric Maynor - 5, Kendrick Perkins - 3, Nazr Mohammed - 0, Daequan Cook - 0 Denver Nuggets wygrywając z Oklahoma City Thunder wydłużyli swój sezon o co najmniej jedno spotkanie. W serii z Thunder przegrywają 1-3 i mają bardzo małe szanse na przedłużenie swojej gry o kolejny mecz, gdyż spotkanie numer 5 zostanie rozegrany na parkiecie Thunder. Ty Lawson poprowadził Nuggets do wygranej, rzucając 27 punktów, 18 dorzucił Danilo Gallinari i dzięki zespołowej grze potrafili pokonać rywali. Dla nich z kolei Kevin Durant rzucił 31 punktów, Russell Westbrook 30, a Serge Ibaka 13 i 14 zbiórek. Jeszcze na 2:44 przed końcem meczu Nuggets prowadzili 10 punktami (97:87), ale gracze Thunder powrócili do gry. Po dwóch trójkach Kevina Duranta było tylko 103:101 dla gospodarzy. Faulowany Raymond Felton trafił tylko jeden rzut wolny i Thunder mieli szansę doprowadzić do drugiej dogrywki, ale rzut za trzy Westbrooka był niecelny. W końcu kilku graczy Nuggets zagrało dobre spotkanie. Aż sześciu rzuciło powyżej 10 punktów. Wśród rezerwowych ponownie wyróżnił się J.R. Smith, który już zapowiedział ostatnio, że chce odejść z klubu. Wygrali oni pierwsze spotkanie w playoffs bez Carmelo Anthony'ego w składzie od 1994 roku. Mecz piąty w środę w Oklahomie. Skrót meczu: Więcej o NBA na naszym blogu