W ubiegłym sezonie, kiedy o sile zespołu stanowił w pierwszej kolejności duet Allen Iverson - Carmelo Anthony Nuggets grali znakomicie w ataku, ale pod bronionym koszem pozwalali rywalom praktycznie na wszystko. W tym za sukcesami Nuggets stoi nie tylko bardziej poukładana gra, prowadzona przez wspomnianego Chauncey Billupsa, ale i znacznie lepsza defensywa. O znacznej poprawie Denver przekonali się koszykarze Sacramento Kings. "Królowie" trafili zaledwie 29,3% rzutów z gry. Po raz ostatni równie źle wypadli...1 grudnia 1996 roku w starciu z Detroit Pistons. Przyczyny klęski z Nuggets obrazowo przedstawił skrzydłowy gospodarzy Miki Moore. "Pozwolilibyście komuś włamać się do domu, pobić żonę, zrobić sobie kanapkę i zmienić kanał w telewizji? Jesteśmy zdegustowani naszą postawą. Zagraliśmy obrzydliwie" - podkreślił. Pięciu koszykarzy Nuggets zdobyło po 16 i więcej punktów. Najwięcej - 24 - zdobył Chauncey Billups. Wśród pokonanych najlepiej rzucał John Salmons (22). W równie dobrych humorach, co Nuggets byli w sobotę koszykarze San Antonio Spurs. "Ostrogi" rozbiły w pył Golden State Warriors, wygrywając 123:88. Co ciekawe przed tym spotkaniem Spurs notowali średnio po...30 punktów mniej w każdym meczu. "Trafialiśmy. A kiedy trafiasz, to od razu masz różnicę" - podsumował w swoim stylu trener San Antonio Gregg Popovich. Spurs szybko wypracowali sobie wysokie prowadzenie, dlatego trener Popovich mógł posłać na parkiet rezerwowych. Na parkiecie pojawiła się cała meczowa 12, a aż 7 koszykarzy zdobyło po 10 i więcej punktów. Najwięcej - 20 - zanotował Tim Duncan. Sobota na parkietach NBA: Charlotte Bobcats - Cleveland Cavaliers 74:94 Miami Heat - Oklahoma City 105:99 Philadelphia 76ers - New Jersey Nets 84:95 Minnesota Timberwolves - Los Angeles Clippers 84:107 New Orleans Hornets - Memphis Grizzlies 106:87 Chicago Bulls - Washington Wizards 117:110 Dallas Mavericks - Atlanta Hawks 100:98 San Antonio Spurs - Golden State Warriors 123:88 Phoenix Suns - Utah Jazz 106:104 Sacramento Kings - Denver Nuggets 85:118