73. weekend gwiazd NBA rozpoczął się tradycyjnie od meczu najmłodszych gwiazd najlepszej ligi świata. Tym razem najbardziej obiecująca młodzież zagrała w mini-turnieju z udziałem czterech drużyn pierwszo- i drugoroczniaków oraz zawodników z G League (zaplecze NBA). Drużyny wybierali trenerzy, którymi były byłe gwiazdy NBA. Niemiec Detlef Schrempf, Hiszpan Pau Gasol, Amerykanin Jalen Rose i jego rodaczka Tamika Catchings, MVP WNBA w 2011 r. Właśnie Catchings do swojego Team Tamika wybrała polskiego skrzydłowego San Antonio Spurs, Jeremy'ego Sochana. Pierwotnie miał grać Shaedon Sharpe Sharpe z Portland Tral Blazers, którego wykluczyły problemy zdrowotne, za niego do składu wskoczył Sochan. W przedmeczowym wywiadzie Sochan mówił o postępach, którego dokonał w drugim sezonie z NBA- w poprzednich rozgrywkach w barwach San Antonio Spurs (najłsabsza drużyna Konferencji Zachodniej NBA) zaliczył 56 meczów, teraz już 54. Ekipa z Teksasu nie ma szans na play-off, a reprezentant Polski jest jednym z jej nielicznych jasnych punktów i nadzieją na przyszłość. A propos nadziei i reprezentacji Polski ważną deklarację złożył inny uczestnik meczu Rising Stars, jedna z gwiazd Golden State Warriors - Brandin Podziemski, który mówił że tego lata jeszcze nie zagra dla Polski, ale już następnego tak. Polska federacja już się kontaktowała w tej sprawie z zawodnikiem mającym polskie korzenie, który przyznał, że niestety nie zna żadnych polskich słów. Wreszcie na parkiet wyszli koszykarze. Grano nie jak zwykle na czas, a do 40 punktów, co determinowało jak będzie wyglądać ten mecz. Dominowały efektowne zagrania i młodzieńcza fantazja. Już pierwsza akcja pokazała jaki to będzie granie - Sochan nie doszedł do "alley oopa", a Scoota Henderson praktycznie żadnej bez obrony sfinalizował akcję "coast to coast" . Team Tamika (była koszykarka m.in. LOTOS-u Gdynia) prowadził już 9:0, gdy Jalen Rose poprosił o czas, gdy wrócił swoim zawodnikiem uwagę, że liczy się dobra zabawa, ale również zwycięstwo. Zaraz potem Sochan usiadł na ławce i w tym meczu nie zaistniał. Polaka zastąpił Jordan Hawkins, który gdy rzutem z dystansu zmniejszył prowadzenie rywali , a po jego dwutakcie Team Jalen po raz pierwszy objęli prowadzenie - było 17:16. Tego prowadzenia nie oddał do końca, a w głównej roli wystąpił najskuteczniejszy zawodnik tego meczu - zdobywca aż 18 punktów - Kanadyjczyk Bennedict Mathurin, który na co dzień gra w barwach lokalnej drużyny gospodarzy weekendu All Stars. Jeremy Sochan bez punktu w turnieju Rising Stars NBA Po której z efektownych akcji Mathurina kibice zaczęli pół żartem, pół serio krzyczeć "MVP!" i mieli rację, zawodnik Indiany był najlepszy w tym mini-turnieju. Kanadyjczyk miał szansę zakończyć to spotkanie dwoma rzutami osobistymi, mikrofony nawet uchwyciły że chciał się zakładać o 25 tysięcy dolarów, ale nie trafił. Co się odwlecze to nie uciecze, to Kanadyjczyk zakończył spotkanie i dał wygrana drużynie Jalena Rose'a. Jeremy Sochan zakończył spotkanie w wygranej drużynie, ale bez punktu. Team Jalen - Team Tamika 40:35 W drugim półfinałowym meczu turnieju Rising Stars Hiszpan Pau Gasol bronił tytułu mistrzowskiego, oczywiście w zupełnie innym składzie niż w zeszłym roku. W tego typu meczach wygrywa ten komu bardziej zależy, a bardziej zdeterminowani byli zawodnicy z G League, którzy mieli coś do udowodnienia. Szalał Mac McClung, który trafiał z dwutaktu z lewej strony raz za razem, skuteczny był Alondes Williams i przewaga "underdogów" sięgnęła nawet 10 punktów - było już 23:13. Brandin Podziemski długo był bez punktów, wydawało się jakby wszystko z siebie dał w przedmeczowym wywiadzie, gdy zadeklarował swoją polskość. Team Pau podkręcił tempo, Podziemski trafił za 3, a zaraz potem asystował przy efektownym dunku Victora Wembanyamy, który był największa gwiazdą turnieju Rising Stars. Francuski olbrzym (224 cm wzrostu) akcja 2+1 zmniejszył przewagę drużyny Detlefa Schrempfa do jednego punktu - było już tylko 29:28. Ostatecznie górą byli zawodnicy z G League. McClung mial szansę zakończyć spotkanie, ale nie trafił jednego rzutu osobistego. Przeciwnie niż w pierwszym półfinale była dramaturgia i emocje. Ostatecznie spotkanie zakończył Litwin Matas Buzelis i niespodziewanie wygrał 41:36 Team Detlef. Team Detlef - Team Pau 41:36 Wreszcie finał, który rozgrywano do 25 punktów. Od początku było to spotkanie do "jednego kosza". Było już 10:4 dla Team Jalen, a potem 14:6. Dla Team Detlef długo trafiał tylko Oscar Tschiebwe. Tak jak w pierwszym meczu Hawkins zastąpił naszego Sochana i był skuteczny. Skuteczną trójką dał swojej drużynie prowadzenie prowadzenie 23:13, ostatecznie Team Jalen zwyciężył 26:13. Jeremy Sochan skończył ten turniej bez punktu, a MVP mini-turnieju Rising Stars został Bennedict Mathurin. Team Jalen - Team Detlef 26:13 Jutro konkurs wsadów i rzutów za trzy punkty, a w nocy z niedzieli na poniedziałek właściwy mecz gwiazd - Konferencja Wschodnia kontra Zachodnia. Maciej Słomiński, INTERIA