Spośród 12 drużyn, które przegrały minionej nocy swoje spotkania, byli m.in. Los Angeles Lakers. Fani Shaqa i Kobe'ego będą więc mieli trochę smutniejsze święta niż np. sympatycy Golden State Warriors. Aż ponad 20 tysięcy kibiców przyszło do The Arena w Oakland, aby odebrać świąteczny prezent od "Wojowników". Naprzeciw gospodarzom stanęła najlepsza drużyna tego sezonu, czyli Lakers z Los Angeles. Już po pierwszej kwarcie "Jeziorowcy" prowadzili 31:23 i wydawało się, że "Christmas" będą radosne w tym roku właśnie dla nich. Jednak w drugiej kwarcie Warriors zabrali się za odrabianie strat. Speedy Claxton zdobył w tym okresie 10 punktów, Erick Dampier wszystkimi możliwymi sposobami powstrzymywał Shaquille'a O'Neala i drugą "ćwiartkę" wygrali gospodarze aż 38:15! Kolejne odsłony wygrywali Lakers (22:19 i 30:27), ale końcowy rezultat był pomyślny dla największej w historii klubu z Oakland publiczności. Warriors ostatecznie pokonali epikę z Miasta Aniołów 107:98 i to oni radośniej spędzą tegoroczne święta. Kobe Bryant zdobył dla gości 23 punkty, a o dwa mniej uzyskał Shaquille O'Neal. Dla Warriors najwięcej "oczek" rzucił Clifford Robinson - 24 oraz Speedy Claxton - 17. Ze świątecznymi życzeniami przyleciał do Nowego Jorku Latrell Sprewell. Były gracz Knicks, a obecnie Timberwolves, zdobył 31 punktów i poprowadził zespół z Minneapolis do wyjazdowej wygranej 98:92. Życzenia, jakie miał do przekazania w hali Madison Square Garden, były bardzo "oryginalne". Prawie przez całe spotkanie "Sprew" wyżywał się na Knicks jak tylko potrafił, rzucając raz po raz w stronę ławki gospodarzy przekleństwa oraz inne mocne słowa. - To co mówiłem i to jak się zachowałem, to jakby moja część gry w koszykówkę - mówił po meczu uśmiechnięty Sprewell, który uważany jest w NBA za jednego z największych gadułów. - Przecież to samo robiłem, gdy grałem w barwach Knicks. Nie powinniście być więc zaskoczeni, że teraz to samo czynię w przeciwnej drużynie. Odnotujmy jeszcze jedenaste z rzędu zwycięstwo San Antonio Spurs. Po słabym początku sezonu mistrzowie NBA kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Tim Duncan zaliczył kolejne double-double, zdobywając 22 punkty i 11 zbiórek. Tym razem Spurs pokonali Los Angeles Clippers 111:90. Na koniec informujemy, że Cezary Trybański pojawił się na parkiecie w przegranym przez Phoenix Suns meczu z Seattle SuperSonics (90:116). Polak grał 3 minuty, ale w jego pomeczowych statystykach we wszystkich pozycjach widnieją zera... <A href="http://nba.interia.pl/wyn/2004w?data=23.12" class="sport1a">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w spotkaniach NBA z 23 grudnia</A>