Historia pokazuje, że przy remisie 2-2 zwycięzca piątego meczu w ponad 80 procentach przypadków wygrywał również całą serię. Wtorkowa konfrontacja była bardzo wyrównana, a w jej trakcie żadnej ze stron nie udało się osiągnąć prowadzenia większego niż dziewięciopunktowe. Spurs mieli szansę wygrać w regulaminowym czasie gry. W ostatniej akcji Australijczyk Patty Mills trafił "za trzy", ale rzut oddał już po syrenie. W dogrywce gospodarze musieli sobie radzić bez największej gwiazdy - Kawhiego Leonarda. 25-letni skrzydłowy najpierw doznał urazu kolana, a później jeszcze skręcił staw skokowy. Zapewnia jednak, że będzie gotowy na szósty mecz, który odbędzie się w czwartek w Houston. Pod jego nieobecność w dodatkowych pięciu minutach prym wiódł Danny Green. Spurs zdobyli w nich dziewięć punktów, a siedem było jego dziełem. Łącznie na swoim koncie zapisał 16 pkt, co jest jego najlepszym wynikiem w tegorocznej fazie play off. - Kiedy zabrakło Kawhi'ego wiedzieliśmy, że każdy z nas musi dać z siebie trochę więcej i być bardziej agresywnym - podkreślił Green. Leonard uzyskał 22 pkt, a Mills 20. Na wyróżnienie zasługuje także Manu Ginobili. Argentyński weteran w ostatnich sekundach dogrywki zablokował mającego szansę na wyrównanie Jamesa Hardena. Harden był najlepszym wśród pokonanych. Mógł się pochwalić triple-double, na które złożyło się 33 pkt oraz po 10 asyst i zbiórek. Obciąża go jednak aż dziewięć strat. Na zwycięzcę w tej parze czeka już najlepsza drużyna sezonu zasadniczego - Golden State Warriors, która już wcześniej pokonała Utah Jazz 4-0. Wynik wtorkowego meczu drugiej rundy play off: Konferencja Zachodnia San Antonio Spurs - Houston Rockets 110:107 po dogrywce (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 3-2 dla Spurs)