W sezonie 2002/03 pierwszą i piątą drużynę na Wschodzie dzieliły trzy wygrane. Wówczas jednak już wcześniej znanych było osiem ekip, które wystąpią w play off. Tym razem rywalizacja do końca toczyła się nie tylko o miano najlepszej drużyny, ale również o ósme miejsce, ostatnie dające prawo gry w play off. O pierwszą lokatę minionej nocy korespondencyjnie walczyli Boston Celtics i Cleveland Cavaliers. Bostończycy mieli los w swoich rękach, bo jedyne co musieli to wygrać z Milwaukee Bucks. Zadanie wykonali bez większego problemu (112:94) i rozgrywki zakończyli z bilansem 53 zwycięstw i 29 porażek. - Jestem bardzo podekscytowany, bo nigdy nie byłem w drużynie, która wygrała konferencję. Prawda jest jednak taka, że z początkiem play off wszystko to traci większe znaczenie i zabawa zacznie się od nowa - powiedział lider bostończyków Isaiah Thomas. Cavaliers (51-31) natomiast oprócz pokonania Toronto Raptors potrzebowali porażki Celtics. Obrońcy tytułu przegrali jednak z kanadyjską drużyną 83:98, a w ich szeregach zabrakło odpoczywających przed najważniejszą częścią rozgrywek LeBrona Jamesa, Kyriego Irvinga oraz Kevina Love'a. Cavaliers od 1 marca wygrali tylko 10 z 24 spotkań, ale trener Tyronn Lue jest pełen optymizmu. - Jestem pewny naszych umiejętności. Wszystko będzie dobrze - podkreślił. Raptors (51-31) zakończyli sezon na trzecim miejscu, a Wizards (49-33) na czwartym. Minionej nocy "Czarodzieje" ulegli na wyjeździe Miami Heat 102:110, jednak ich liderzy - John Wall i Bradley Beal - również odpoczywali. Zespół z Florydy miał szansę na ósme miejsce, ale oprócz pokonania Wizards potrzebował również porażki Chicago Bulls lub Indiana Pacers. Drużyny te jednak wygrały swoje mecze. W pierwszej rundzie play off Celtics zmierzą się z Bulls, Cavaliers z Pacers, Raptors z Bucks, a Wizards z Atlanta Hawks. Na Zachodzie wszystko jasne było już wcześniej. Najlepsi i to w całej lidze byli Golden State Warriors (67-15), a w play off zmierzą się z Portland Trail Blazers. San Antonio Spurs czeka rywalizacja z Memphis Grizzlies, Houston Rockets z Oklahoma City Thunder, a Los Angeles Clippers z Utah Jazz. Ten sezon jest pierwszym od 53 lat, w którego trakcie żaden szkoleniowiec nie stracił pracy. Indywidualnie najwięcej emocji wzbudzała gra Russella Westbrooka. 28-letni rozgrywający Thunder aż 42 razy uzyskiwał tzw. triple-double, co jest nowym rekordem. Został także drugim po legendarnym Oscarze Robertsonie zawodnikiem, którego średnie z całego sezonu są na poziomie triple-double. Westbrook przeciętnie w meczu uzyskiwał 31,6 pkt, 10,7 zbiórek oraz 10,4 asyst. Marcin Gortat jest jednym z zaledwie pięciu koszykarzy, którzy rozegrali w tym sezonie wszystkie 82 mecze i każdy zaczynali w pierwszej piątce. Pozostali to Jeff Teague (Indiana Pacers), Andrew Wiggins, Karl-Anthony Towns i Senegalczyk Gorgui Deng (wszyscy Minnesota Timberwolves). Play off rusza w sobotę. Wizards pierwszy mecz rozegrają w niedzielę, we własnej hali. Rywalizacja będzie się toczyła do czterech wygranych spotkań.