Ostatnie cztery wizyty w hali Madison Square Garden kończyły się porażką Raptors. We Wschodniej Konferencji Raptors zajmują przedostatnią pozycję, wyprzedzając jedynie Cavaliers. Do porażki graczy z Toronto najbardziej przyczynił się Kurt Thomas, który zanotował 26 punktów i 14 zbiórek. - Cieszę się, że seria wyjazdowych spotkań dobiegła końca - odetchnął z ulga coach Raptors Lenny Wilkens. - Musimy zabrać się do pracy i mocno potrenować, aby odbić się od dna. O przegranej ekipy z Toronto zadecydowały dwie kwarty: druga i czwarta. W tych odsłonach podopieczni Wilkensa przegrali 51:27. W drugiej części meczu Raptors nie mogli zbliżyć się do rywali na mniej niż 10 punktów. Na 5 minut przed ostatnią syreną Knicks prowadzili 91:69 i było to najwyższe prowadzenie w całym spotkaniu. W drugim spotkaniu, które rozegrano w Nowy Rok, Miami Heat pokonali na wyjeździe Atlantę Hawks 107:73. Caron Butler zdobył 25 punktów, Eddie Jones dołożył 20 i The Heat odnieśli szóste z siedmiu i siódme z dziewięciu ostatnich spotkań. Dla Hawks była to najdotkliwsza porażka w tym sezonie, ale trudno jest lepszy wynik, gdy popełnia się w jednym meczu aż 24 straty... <A href="http://nba.interia.pl/wyn/2003w?data=1.01">Zobacz wyniki meczów i zdobywców punktów z 1 stycznia</a> oraz <A href="http://nba.interia.pl/galerie?galId=3861">galerię zdjęć z NBA</a>