Marcin Gortat przed sezonem 2018/2019 zdecydował się, po pięciu latach gry, zamienić Washington Wizards na Los Angeles Clippers. W ekipie słynnego Doca Riversa miał odgrywać pierwszoplanową rolę, ale po słabym początku sezonu spadł w hierarchii i znalazł się poza składem ekipy z LA. Co ciekawe, stało się to w meczu z Orlando Magic, w którym "Polski Młot" zdobywał pierwsze szlify w NBA. - To było nieuniknione. Kwestią czasu było to, że zasiądę na ławce i wypadnę z rotacji - przyznał szczerze w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" łodzianin, który jako pierwszy zawodnik z Polski zrobił karierę w NBA. W najlepszej lidze świata gra od 12 lat, wcześniej w Orlando Magic, Phoenix Suns i Washington Wizards. Obecnie Polak jest środkowym numer trzy, choć sezon zaczynał jako pierwszy wybór na swojej pozycji. Na razie wyżej stoją akcje Bobana Marjanovicia - 30-letniego giganta z Serbii, ulubieńca fanów w LA - oraz Montrezla Harrella, amerykańskiego zmiennika. Gortat musi postarać się sportowo przebić i udowodnić, że warto na niego stawiać. Inaczej będzie grał do końca sezonu epizody i jego przygoda z Clippers zamieni się w udrękę. - Gortat jest poza rotacją, ale to może się zmienić - mówi trener Doc Rivers, jeden z lepszych fachowców w NBA, który szczerze rozmawiał z Polakiem i zapowiedział mu, że będzie dawał mu szansę. Nasz rodzynek w NBA nie zamierza odpuszczać i zapowiada walkę o miejsce na parkiecie. Innego wyjścia - poza transferem - w zasadzie nie ma. Kiedy może zmienić klub? W każdej chwili, ale najpierw musi znaleźć się ktoś, kto zechce sięgnąć po Gortata i wymienić na niego jednego z koszykarzy. Być może, przez raptem roczną umową, Clippers nie zdecydują się na wymianę, co byłoby dla Marcina Gortata najgorszym rozwiązaniem. Na razie pozostaje mu sportowa walka o miejsce w składzie Loa Angeles Clippers. Więcej w środowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".