18 października 2022 roku rozpocznie się 77. sezon w historii NBA. Zanim do tego dojdzie ekipy z najlepszej ligi świata rozegrają szereg meczów towarzyskich. Już w pierwszym z nich zagrał Jeremy Sochan, który w barwach San Antonio Spurs wziął udział w meczu z Houston Rockets. Dla polskiego koszykarza to był nieformalny debiut. Jeremy Sochan zadebiutował w fazie przedsezonowej NBA. Zdobył pierwsze punkty Zakończył się on względnym sukcesem. Reprezentant Polski łącznie zagrał 17 minut i 13 sekund, czterokrotnie rzucał do kosza i dwukrotnie trafił (raz za trzy i raz za dwa punkty) - zdobył pięć "oczek". 19-latek zapisał na swoim koncie także cztery zbiórki (z czego jedną w ofensywie), w defensywie miał też jeden przechwyt i dwa bloki. Zaliczył też dwie straty i cztery faule, a w plus/minus był na -9. Sochan spotkanie rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Początek meczu należał do Rakiet z Houston, które nadawały tempo grze i jako pierwszy zespół oddaliły się na różnicę więcej niż jednego kosza 8:4. Już po kilku minutach wszyscy zawodnicy z pierwszego składu Spurs i Rockets mieli na koncie punkty. Pierwsze zmiany w ekipie San Antonio nie dotyczyły wprowadzenia na plac gry Sochana - wykorzystali zostali inni zawodnicy. Już w pierwszej kwarcie Spurs przegrywali dwucyfrowo, 17:29 po trójce rzuconej przez Erica Gordona. Po tej części meczu "Ostrogi" były wyraźnie gorsze od rywali z tego samego stanu 17:30. Jeremy Sochan dostał szansę na grę od startu drugiej odsłony. W trzeciej minucie swojego pobytu na boisku Sochan z narożnika boiska spróbował rzutu za trzy punkty z czystej pozycji, ale chybił. Złe podanie Sochana w piątej minucie drugiej kwarty przyczyniło się do tego, że jego ekipa chwilę później przegrywała już różnicą 20 punktów 21:41. Polak spędził w tym wejściu nieco ponad pięć minut w grze, ale podczas jego pobytu San Antonio było słabsze od Houston o pięć punktów (statystyka plus/minus na -5). Na półmetku było 37:62 Trzecią kwartę Sochan znów rozpoczął w pierwszej piątce. Ustawiony jako niski skrzydłowy gracz był po raz pierwszy w meczu faulowany w akcji tyłem do kosza, ale rzutów wolnych z tego tytułu nie przyznano. Pobyt Sochana na parkiecie tym razem trwał nieco mniej niż pięć minut, w trakcie których zaliczył on jedną zbiórkę i jeden faul, a jego wskaźnik "plus/minus" wzrósł do -12, co nie wystawiało mu najlepszej recenzji. "Rakiety" z Houston przeważały w trzeciej części meczu nawet 30. punktami. Sochan pojawił się jeszcze w końcówce tego fragmentu spotkania, zanotował dwie dobre akcje w defensywie (blok i przechwyt) i sfaulował jednego z rywali. Przed ostatnim 12 minutami wynik był już niemożliwy do odwrócenia dla Spurs 67:97. To właśnie ostatnia faza zawodów okazała się dla Sochana najlepszą. Trafił za trzy, zebrał piłkę w obronie, a później ponownie (tym razem niecelnie) próbował z dystansu. Sochan następnie ponownie dobrze zaprezentował się w ofensywie, gdy dobił piłkę zawieszając się na obręczy i skracając straty SAS. Polski "jedynak" w NBA był jednym z najaktywniejszych na boisku notując też faul w ataku i kolejną zbiórkę. Czytaj także: Jak stać się milionerem? Zostań maskotką w NBA. Ujawniono pensję, kwota szokuje Spurs przegrali ostatecznie wysoko 96:134, ale ze swojego występu Sochan może być względnie zadowolony. Na tle kolegów z drużynie nie wypadł wcale gorzej niż zawodnicy z podstawowego składu.