W nocy z środy na czwartek ekipa San Antonio Spurs odniosła porażkę z drużyną Minnesota Timberwolves 122-134 - "Leśne Wilki" zrewanżowały się więc w ten sposób za wcześniejszy mecz między oboma zespołami, w którym to "Ostrogi" okazały się triumfatorami. Dla polskich fanów basketu jednak w obu przypadkach i tak najważniejsze były nie same wyniki, a kwestia występów Jeremy'ego Sochana. A te były naprawdę solidne. Jedyny "Biało-Czerwony" w najlepszej koszykarskiej lidze świata wcześniej nie punktował za wiele - przeciwko Hornets i Pacers zdobył po cztery "oczka", z kolei przeciwko 76ers zaledwie jeden punkt, z rzutu osobistego. Choć atakowanie kosza rywali nie jest jego głównym zadaniem w Spurs, to trzeba przyznać, że 19-latek w ostatnich dwóch meczach zrobił spore postępy w grze ofensywnej. Podczas pierwszego starcia z Timberwolves dopisał do swojego konta 14 pkt, co uczyniło go trzecim najskuteczniejszym graczem "Ostróg", ex aequo z Austriakiem Jakobem Pöltlem. W drugiej potyczce zdobył nieco mniej, bo 12 pkt, co nie zmienia faktu, że Polak coraz śmielej poczyna sobie również i na połowie rywali. Nie można tego jeszcze oczywiście nazwać "trendem", ale to bardzo obiecujący rozwój wypadków. Trener Sochana w Spurs: Nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać Zaangażowanie silnego skrzydłowego docenia jego trener, Gregg Popovich, który nie szczędzi pochwał pod adresem Sochana. Jak jednak sam przyznał na konferencji prasowej po ostatnim meczu, początkowo zupełnie nie wiedział, jak może potoczyć się wprowadzenie gracza do Spurs. "Nie miałem pojęcia, czego się po nim spodziewać, bo nie oglądałem jego spotkań na uczelni. Robili to nasi skauci" - przyznał szczerze szkoleniowiec. Dodał jednak przy tym, że obecnie polski zawodnik wykonuję dobrą robotę "po obu stronach parkietu". Widać zresztą, że już teraz Popovich ufa Sochanowi - power forward każdą potyczkę w tym sezonie rozpoczynał w pierwszej piątce, stając się częścią "żelaznego składu wyjściowego" razem z Pöltlem, Johnsonem, Jonesem i Vassellem. Tego ostatniego dopiero niedawno zastąpił Richardson. Jeremy Sochan: Wszystko wygląda optymistycznie "Krok po kroku gram coraz lepiej, drużyna również spisuje się lepiej, co widać, bo mamy najwięcej asyst na mecz w całej NBA. Myślę, że to wszystko wygląda optymistycznie. Jesteśmy bardzo młodzi, a już zrobiliśmy taki postęp od okresu przygotowawczego" - stwierdził sam Jeremy Sochan, cytowany w komunikacie wydanym przez jego biuro prasowe. Teraz przed polskim koszykarzem i resztą "Ostróg" kolejne wyzwania - następne cztery spotkania ekipa z Teksasu rozegra na własnym terenie, kolejno z Bulls, Timberwolves, Raptors i Clippers. Pierwszy pojedynek - z "Bykami" odbędzie się 29 października o godz. 02.30 - naturalnie według polskiego czasu. Zobacz także: Obama chce kupić drużynę NBA. Czy doprowadzi do wielkiego hitu transferowego?