Mehmet Okur zdobył 24 punkty i zapisał na swoim koncie 12 zbiórek, a Andriej Kirilenko dodał 22 "oczka" dla gospodarzy, którzy przerwali serię sześciu zwycięstw z rzędu ekipy z Detroit. Do przerwy nic nie zapowiadało porażki mistrzów Konferencji Wschodniej, którzy do spotkania przystąpili z najlepszym bilansem w lidze (15-2) i ze wspaniałym wynikiem w pojedynkach wyjazdowych (10 zwycięstw w 11 meczach). Po 24 minutach Pistons prowadzili 51:38 i to chyba uśpiło ich czujność. Na to tylko czekali Jazz, którzy - za sprawą byłego gracza "Tłoków" Okura, Kirilenki oraz świetnie radzącego sobie na tablicach Jarrona Collinsa - wrócili do gry, a w IV kwarcie zdobyli się na decydujący "run" 15-2. Gospodarze zaimponowali także obroną, pozwalając graczom z Motown na zdobycie zaledwie 27 punktów po przerwie i to przy fatalnej skuteczności (9/32, 28 proc.). Niespodziewana była miażdżąca przewaga Jazz na tablicach (55-27), do której walnie przyczynił się Jarron Collins, zbierając rekordowe w swojej karierze 14 zbiórek w ciągu 35 minut gry. Collins grał aż tak długo z powodu kontuzji Greg Ostertag - już po 150 sekundach gry. Chris Webber był parę lat temu zawodnikiem, którego bali się niemal wszyscy w NBA. Teraz swój lwi pazur pokazuje znacznie częściej, ale... - Jestem gotowy na wyzwania. W żadnym przypadku nie jestem jeszcze martwy - powiedział skrzydłowy Sixers, który w poniedziałek zdobył 27 punktów i zaliczył 21 zbiórek, prowadząc zespół z Filadelfii do "domowego" zwycięstwa nad Minnesota Timberwolves 90:89 po dogrywce. Webber odciążył w ataku Allena Iversona (19 pkt, 10 as.), a ponadto świetnie spisał się w obronie i to mając za rywala samego Kevina Garnetta (19, 9/22 z gry). Piąte zwycięstwo w sześciu ostatnich spotkaniach odnieśli Lakers, pokonując w Dallas tamtejszych Mavericks 109:106 i przerywając ich serię pięciu kolejnych wygranych. Kobe Bryant zdobył aż 43 punkty (15/33 z gry), w tym niezwykle ważną "trójkę" na 35 sekund przed końcem. "Jeziorowcy" powoli acz konsekwentnie odbudowują więc swoją wiarygodność w lidze. - Nabieramy pewności siebie - powiedział szkoleniowiec drużyny z LA Phil Jackson. - Pokazujemy, że możemy wygrywać mimo niekorzystnych prognoz. W Nowym Jorku miejscowi Knicks ulegli Milwaukee Bucks 92:112. Świetną partię w barwach "Kozłów" rozegrał Michael Redd, który zdobył 31 punktów i miał 5 asyst. W ekipie Knicks wyróżniał się tegoroczny debiutant Channing Frey (30 punktów, 7 zbiórek, 14 celnych z 18 rzutów z gry), ale nie miał wsparcia u partnerów Zobacz WYNIKI I NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w meczach z 11 grudnia oraz Tabele NBA