Wtorkowej nocy podopieczni Larry'ego Browna pokonali przed własną publicznością zespół gwiazd z LA 100:87 i w ten sposób zdobyli mistrzowskie pierścienie! Ponad 22 tysięcy fanów w The Palace of Auburn Hills na przedmieściach Detroit przecierało czy ze zdumienia, bowiem ich pupile po raz trzeci z rzędu w ciągu ostatniego tygodnia zdecydowanie byli lepsi od rywali. Już po trzech kwartach "Tłoki" prowadziły różnicą aż 23 punktów i w ostatniej odsłonie kontrolowali tylko przebieg wydarzeń na parkiecie. Najskuteczniejszym w piątym starciu był oczywiście Richard Hamilton, który zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów. Znakomicie zaprezentował się także Tayshaun Prince. 24-letni skrzydłowy uzbierał 17 punktów i 10 zbiórek. "Zrobiliśmy to - wykrzykiwał po meczu Chauncey Billups, rozgrywający Pistons, uznany MVP finałów 2004 - Nigdy nie należy porzucać marzeń. Nikt przed finałami nie dawał nam szans, ale my czuliśmy, że mamy wielką szansę i jesteśmy lepszym zespołem - skomentował Billups, który w finałach nie tylko kierował poczynaniami kolegów, ale znakomicie pilnował Gary Paytona, jest trzecim koszykarzem "Tłoków" wybranym MVP finałów, po Joe Dumarsie i Isiahu Thomasie. Oprócz Billupsa kluczową rolę w meczu odegrał również Ben Wallace, który rządził pod tablicami zdobywając 18 pkt i mając 22 zbiórki, czyli tyle samo, co cały zespół Lakers w obronie. Na sukces zapracował jednak cały zespół, który dokładnie zrealizował założenia trenera Larry Browna. To pierwszy mistrzowski tytuł w karierze Browna, który pracuje w NBA od 31 lat. Brown jest jednak jedynym szkoleniowcem w historii amerykańskiej koszykówki, który zdobył mistrzostwo ligi uniwersyteckiej NCAA (w 1988 z Kansas) i mistrzostwo NBA. Szkoleniowiec Pistons ma też na koncie złote medale igrzysk - jako zawodnik (1964) i jako trener (2000). Ograniczenie poczynań dwóch gwiazd Lakers - Shaquilla O' Neala - 20 pkt (7 z 13 rzutów za dwa punkty) i tylko osiem zbiórek oraz Kobe Bryanta - 24 punkty przy niskiej, 30 procentowej skuteczności rzutów za dwa punkty oraz zdominowanie walki pod koszami (50 zbiórek przy 36 Lakers) okazały się wystarczające do triumfu nad "Jeziorowcami". Lakers wystąpili bez kontuzjowanego Karla Malone'a, który najprawdopodobniej zakończy 19-letnią karierę w NBA bez mistrzowskiego pierścienia. Druga z gwiazd starszego pokolenia NBA 36-letni Gary Payton, który podobnie jak Malone nie doczekał się mistrzostwa, rozegrał bardzo słaby mecz, trafiając przez 31 minut tylko jeden rzut za dwa punkty. Koszykarze Lakers toczyli wyrównaną walkę z gospodarzami tylko w pierwszych dwóch kwartach. W połowie drugiej po koszach Bryanta koszykarze Phila Jacksona wygrywali 31:30, ale akcje Wallace'a i Turka Mehmeta Okura (spędził na parkiecie tylko siedem minut, popełnił cztery faule, ale zdobył w tym czasie 7 pkt mając 100 procent skuteczności za dwa punkty 3/3 i rzutów wolnych) pozwoliły "Tłokom" zbudować 10 punktową przewagę 55:45. Trzecia kwarta była popisem graczy Pistons, którzy z minuty na minutę uzyskiwali wyższą i łatwiejszą przewagę. Pod koniec tej kwarty gospodarze prowadzili 82:59, a po półtorej minuty ostatniej części spotkania 88:61 po punktach Richarda Hamiltona. W tym momencie nikt w wypełnionej po brzegi hali w Detroit nie miał już wątpliwości, kto zdobędzie mistrzostwo. Po końcowym sygnale syreny na parkiet posypały się kolorowe konfetti, a trener Larry Brown, który trzy lata temu przegrał finałową rywalizację z Lakers (jako szkoleniowiec Philadelphia 76ers) odbierał gratulacje. Pierwszy złożył mu je trener Phil Jackson, potem szefowie Pistons i komisarz ligi David Stern. To trzeci tytuł ekipy z Detroit w historii i pierwszy od 1990 roku, kiedy to zdobyli mistrzostwo po raz drugi z rzędu, pokonując w finale Blazers 4-1. Ponadto "Tłoki" grały w finale w 1988 (porażka z Lakers 3-4, za którą zrewanżowali się rok później) oraz dwukrotnie w latach 50-tych, kiedy ich "domem" było jeszcze Fort Wayne. Pistons, pierwszy zdobywca Larry O'Brien Trophy bez supergwiazdy od czasów Sonics z 1979 roku, stali się także pierwszym od 1985 roku i wprowadzenia nowego formatu finału (2-3-2) zwycięzcą "środkowych" trzech meczów na własnym parkiecie. Kibice z Detroit mogli po raz pierwszy świętować sukces "Tłoków" w The Palace of Auburn Hills. Tytuły z 1989 i 1990 roku zostały zdobyte w salach rywali. Podopieczni Larry Browna są pierwszym czempionem NBA z Konferencji Wschodniej od 1998 roku, kiedy to triumfowali Chicago Bulls - prowadzeni notabene przez Phila Jacksona. W następnych pięciu sezonach aż trzykrotnie zwyciężali "Jeziorowcy". Podobnie uczynił przed rokiem żeński zespół Shock, przerywając dominację Zachodu w WNBA, także pokonując zespół z LA (Sparks) i również świętując sukces na przedmieściach Motown. Już w ubiegłym roku - w związku z tytułem Shock - postulowano zmianę nazwy ulicy (Aleja Dwóch Mistrzostw) przy której stoi hala w Auburn Hills. Czy teraz stanie się to faktem... Zobacz stan rywalizacji oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2004 NBA Finals 2004 - mecz nr 5 Detroit Pistons - Los Angeles Lakers 100:87 (25:24, 30:21, 27:14, 18:28) Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 4-1 dla Pistons. Pistons: R. Hamilton 21, B. Wallace 18 (22 zb.), T. Prince 17 (10 zb.), C. Billups 14, R. Wallace 11, M. Okur 7, M. James 4, C. Williamson 6, E. Campbell 4, L. Hunter 2. Lakers: S. K. Bryant 24, O'Neal 20, D. Fisher 10, S. Medvedenko 10, R. Fox 6, K. Rush 5, D. George 4, B. Cook 4, L. Walton 2, G. Payton 2, B. Russell 0, K. Malone nie grał.