Miał rację - drugi mecz był... jeszcze łatwiejszy, a taktyka przyjęta przez Flipa Saundersa wyeliminowania z gry najskuteczniejszego strzelca Bena Gordona po raz kolejny się sprawdziła. Po dwunastu minutach meczu w Auburn Hills Bulls już nie mieli ochoty dalej grać, stłamszeni tak przez agresywną obronę, jak atak na który żaden z koszykarzy Bulls nie miał odpowiedzi. Bulls przegrali drugi mecz z Pistons 87:108 i jeśli Scott Skiles nie będzie potrafił zmienić nastawienia drużyny, seria może zakończyć się już podczas tego weekendu w chicagowskiej United Center. Bez względu na to, co Skiles wymyślił czy kogo ustawił na parkiecie, skutek był taki sam - Pistons trafiali tak spod kosza, jak z dystansu z ponad 50-procentową skutecznością przeciwko drużynie, która w sezonie zasadniczym i pierwszej rundzie playoff wyróżniała się właśnie obroną. Zaczęło się od prowadzenia 8:0 Pistons, którzy tylko przez chwilę dali pograć Chicago, by po 10 punktach w tej kwarcie Chrisa Webbera prowadzić 34:18. Na początku drugiej kwarty Pistons prowadzili już różnicą 24 punktów (42:18), a Tayshaun Prince trafiał przeciwko Luolowi Dengowi, jakby tego ostatniego nie było na parkiecie. Widząc jak taktyka wyłączenia z gry Bena Gordona powiodła się w pierwszym meczu Chauncey'owi Billupsowi, Sauders zrobił dokładnie to samo w drugim spotkaniu nie pozwalając choćby na minutę odetchnąć strzelcowi wyborowemu Bulls. Nie tylko mu się to po raz kolejny udało (Gordon zdobył tylko 13 punktów, trafiając zaledwie 4 z 12 rzutów),ale sam dodał 14 punktów i 10 zbiórek. Do dyspozycji defensywnej Billupsa dołączył się Rip Hamilton, który nie dał pograć Kirkowi Hinrichowi, który co prawda zaliczył siedem asyst, ale nie trafił żadnego z siedmiu oddanych rzutów, kończąc mecz z bardziej niż mizernym dorobkiem dwóch punktów. Paradoksem tego spotkania był w pierwszych 24 minutach fakt, że najskuteczniejszym graczem Bulls był.... Ben Wallace (12 punktów), czyli więcej niż trójka Gordon, Hinrich i Deng ... razem wzięta. To nie wróżyło niczego dobrego. Pistons nie mieli takich problemów - 24 punkty Hamiltona, 22 punkty z którymi zakończył mecz Webber aż nadto wystarczyły na rzucającą z gry z zaledwie 35- procentową skutecznością ekipy z Chicago. W tej ostatniej najjaśniejszym punktem był debiutant Tyrus Thomas, który zupełnie nie przejmował się kryjącymi go Rasheedem Wallace i Antonio McDyess'em, zdobywając 12 ze swoich 18 punktów w ostatniej kwarcie i ratując Bulls od jeszcze bardziej kompromitującej porażki. "Nie potrafię wytłumaczyć co się dzieję z naszą drużyną. Od pierwszej chwili, od pierwszej minuty już drugiego meczu po prostu nie potrafimy nawiązać z nimi choćby wyrównanej gry. Pistons robią z nami co chcą" - powiedział po meczu Skiles. Trener Bulls ma 48 godzin (następny mecz w czwartek w United Center) by wpaść na pomysł, który może uratować marzenia kibiców Bulls. Patrząc obiektywnie, może mieć z tym poważne problemy, bo Pistons wyglądają jak drużyna, która dokładnie wie czego chce - miejsca w finałach NBA. Przemek Garczarczyk z Detroit Wyniki meczów z 7 maja: Konferencja Wschodnia Półfinał konferencji - mecz nr 2 Detroit Pistons - Chicago Bulls 108:87 W serii "best-of-seven" (do czterech zwycięstw): 2-0 dla Pistons. Pistons: Tayshaun Prince 25, Richard Hamilton 24, Chris Webber 22, Chauncey Billups 14, Rasheed Wallace 10, Antonio McDyess 5, Jason Maxiell 4, Lindsey Hunter 3, Carlos Delfino 1 Bulls: Tyrus Thomas 18, Luol Deng 16, Ben Gordon 13, Ben Wallace 13, Andres Nocioni 12, P.J. Brown 3, Chris Duhon 3, Thabo Sefolosha 3, Malik Allen 2, Kirk Hinrich 2, Michael Sweetney 2 Konferencja Zachodnia Półfinał konferencji - mecz nr 1 Utah Jazz - Golden State Warriors 116:112 W serii "best-of-seven" (do czterech zwycięstw): 1-0 dla Jazz. Jazz: Deron Williams 31, Matt Harpring 21, Mehmet Okur 21, Carlos Boozer 17, Andrei Kirilenko 13, Dee Brown 6, Gordan Giricek 5, Paul Millsap 2 Warriors: Baron Davis 24, Al Harrington 21, Jason Richardson 21, Matt Barnes 20, Stephen Jackson 16, Mickael Pietrus 5, Andris Biedrins 4, Monta Ellis 1