W starciu gigantów Minnesota Timberwolves uległa na własnym parkiecie Indianie Pacers 101:102. Gospodarze mieli szanse na wygranie tego spotkania w ostatnich sekundach, jednak rzuty Kevina Garnetta i Latrella Sprewella były niecelne. Pacers mimo braku swojego najlepszego zawodnika Rona Artesta (średnia punktowa 24,0 w trzech meczach), który nie wystąpił, jak podał klub, w wyniku decyzji coacha Ricka Carlise'a, potrafili jednak ograć drużynę z Minneapolis. W trzeciej kwarcie koszykarze z Indiany, do tej pory nie przegrali żadnego spotkania w lidze, prowadzili nawet 19 punktami. W ostatniej ćwiartce "Leśne Wilki" zaczęły jednak gonić zespół gości. Wspaniale w tej części grał Wally Szczerbiak, który rzucił w niej 16 ze swoich 20 punktów, co pozwoliło pod koniec kwarty wyjść drużynie Minnesoty na prowadzenie 101:100. Na 33 sekundy przed ostatnią syreną trafił jednak Troy Hudson, a potem nie mogli się wstrzelić wspomniani wyżej Garnett i Sprewell. Bilans Indiany to obecnie 4 zwycięstwa i 0 porażek. Taki sam stosunek wygranych do przegranych mają koszykarze z Miami i Phoenix. "Żar" do zwycięstwa nad Washington Wizards poprowadził duet Shaquille O'Neal i Dwyane Wade. Center Miami w w ciągu 27 minut przebywania na parkiecie zdobył 20 punktów, a obrońca rzucił 22 "oczka" i zanotował dziewięć asyst, a ich drużyna wygrała 103:93. Tę dwójką dzielnie wspierał Udonis Haslem, który zdobył 18 punktów (8 z 9 z gry) i miał 10 zbiórek. To pierwsze double-double (podwójne zdobycze w dwóch kategoriach) Heat w sezonie. - Osoba Shaqa w naszym zespole powoduje, że inni zawodnicy mają więcej miejsca do gry. To pozwala nam celniej rzucać - powiedział Haslem. Z kolegą z drużyny zgadza się Wade. - Shaq daje nam pewność po obu stronach parkietu - stwierdził obrońca drużyny z Miami. "Słońca" odniosły łatwe zwycięstwo w Chicago. W zespole z Phoenix rządził Amare Stoudemire, który rzucił 26 punktów i miał 15 zbiórek. Dzielnie wspomagali go Joe Johnson (20 "oczek) i urodzony w Chicago Quentin Richardson (16). Maciej Lampe we wtorek zagrał przez pięć minut, ale prawie w ogóle nie zapisał się w statystykach. Oddał bowiem tylko dwa niecelne rzuty i miał jedną stratę. Koszykarze z Dallas nie są już niepokonani. Pogromcę znaleźli w ekipie Magic, których do zwycięstwa poprowadził Steve Francis. Zdobył on 16 punktów, ponadto miał 10 zbiórek i dziewięć asyst, czyli bardzo niewiele zabrakło mu do triple-double. 17 "oczek" dodał Grant Hill, a dobre spotkanie rozegrał także Dwight Howard, numer jeden tegorocznego draftu. 15 punktów i 11 zbiórek to jego trzecie double-double z w tym sezonie. We wtorek pierwszej porażki w rozgrywkach doznali Toronto Raptors. W Sacramento ulegli Kings 92:108. Dla gospodarzy, do składu których po operacji lewego kolana wrócił Chris Webber, była to z kolei pierwsza wygrana w sezonie. - Z kolanem było wszystko w porządku. Jeszcze w poniedziałek miałem z nim co prawda pewne problemy i nie wiedziałem jak to będzie w spotkaniu z Raptors, ale we wtorek wszystko grało - stwierdził Webber. Skrzydłowy "Królów" w ciągu 30 minut rzucił 21 punktów (10 z 16 z gry), miał 11 zbiórek i 11 asyst. Pierwsze zwycięstwa w rozgrywkach odniosły także ekipy z Nowego Jorku i Cleveland. Knicks pokonali w Madison Square Garden Philadelphię 76ers 96:88, a gościom nie pomogło nawet 29 punktów zdobytych przez Allena Iversona. Z kolei "Kawalerzyści" pokonali w Atlancie Hawks 93:79. Do wygranej poprowadzili ich Zydrunas Ilgauskas (27 "oczek") i LeBron James (25). Zobacz wyniki i zdobywców punktów w meczach z 9 listopada