Chciałbym wierzyć, że te działania podjęte wczoraj i zaplanowane na dziś nie są zagrywką już tylko marketingową, że jedna ze stron (właściciele) starają się ze wszystkich sił dojść do porozumienia i w tym celu organizuje regularnie spotkania, aby pokazać, że ci drudzy nie są aktywni. Spotkanie niedzielne trwało 5 godzin, po których David Stern odmówił jakiegokolwiek komentarza, a Derek Fisher rzucił krótką informację, że nie było żadnego progresu w ramach sporu. Jak podała stacja ESPN, żadna ze stron nie przedstawiła konkretnych propozycji, mocno okopując się przy dotychczasowych stanowiskach. Taka sytuacja już wprost zagraża rozgrywkom, gdyż sam Stern powiedział, że jeśli w poniedziałek nie zostanie osiągnięte porozumienie, to trzeba będzie zacząć odwoływać mecze sezonu zasadniczego. Rozmowy ostatniej szansy są zaplanowane na godzinę 14.00 czasu wschodnioamerykańskiego. Jeśli w ich trakcie nie zostanie osiągnięte porozumienie, to dowiemy się że pierwsze dwa tygodnie rozgrywek zostaną odwołane. Dotychczas największym punktem sporu był podział pieniędzy z BRI. Gracze nie chcieli zgodzić się na podział 50 na 50. Jak się okazało, na niedzielnym spotkaniu ten punkt w ogóle nie był poruszany. Strony dyskutowały nad wysokością salary cap oraz luxury tax za przekroczenie progu limitu wynagrodzeń. Derek Fisher po raz kolejny zaapelował do graczy o pozostanie w jedności i nie cofanie się przed walką o swoje prawa. Miejmy nadzieję, że dziś dojdą do porozumienia i zaczną w końcu grać. Co prawda nadzieja umiera ostatnia, ale zaczynam być coraz większym pesymistą... Dyskutuj o NBA na blogu