Sobotnia porażka w hali McCarthey Athletic Center w Spokane na zakończenie tej fazy rozgrywek oznacza też koniec innej, najdłuższej w lidze, serii 41 zwycięstw z rzędu na własnym parkiecie. Podopieczni trenera Marka Fewa nie przegrali u siebie od 8 grudnia 2012 roku (74:85 z Illinois). Polski środkowy tradycyjnie rozpoczął mecz w pierwszej piątce. Grał 22 minuty, trafił cztery z ośmiu rzutów za dwa punkty, zebrał dwie piłki w obronie i jedną w ataku, miał także trzy bloki i stratę. Najlepszym koszykarzem gospodarzy był Byron Wesley - 17 pkt i 9 zbiórek. Bulldogs nie prowadzili w tym spotkaniu ani przez moment. Legitymują się najwyższą w lidze celnością rzutów z gry (52,7 proc.), ale tym razem trafiali tylko z 43,9-procentową skutecznością. Po słabym początku meczu zdołali tuż przed przerwą doprowadzić do remisu 36:36. Po zmianie stron trafili tylko jeden z ośmiu rzutów za trzy punkty, a rywale odskoczyli na 10 punktów (70:60). Rzucili się do odrabiania strat i na sześć sekund przed końcem meczu było 71:68. Ich rozgrywający Eric McClellan wykonywał rzuty wolne. Trafił jednego, drugiego chciał spudłować, by drużyna po ewentualnej zbiórce uzyskała okazję do rzutu z gry, ale piłka ... wpadła do kosza. Rywale prowadzili 71:70 i powiększyli różnicę z wolnych. Koszykarze Gonzagi, którzy wcześniej zapewnili sobie mistrzostwo West Coast Conference, zakończyli sezon zasadniczy z bilansem 29 wygranych i dwóch porażek, są klasyfikowani na trzecim miejscu w rankingu drużyn NCAA.