Boston miał w pierwszym meczu play off ogromne kłopoty z niżej notowaną ekipą z Florydy, która prowadziła już 61:47. "Celtowie" wygrali ostatecznie po nerwowej końcówce. Garnett na 40 sekund przed końcem spotkania uderzył łokciem skrzydłowego rywali Quentina Richardsona, gdy ten przy linii bocznej przechodził nad leżącym Paulem Pierce'em. Atak Garnetta wywołał przepychankę na parkiecie i przy ławce rezerwowych Heat. Koszykarz został ukarany dwoma przewinieniami technicznymi i musiał opuścić parkiet. Władze ligi nie wykluczają dyskwalifikacji przynajmniej na jedno spotkanie. - On [Garnett - PAP] nie gra fair. Jest facetem od "brudnej" roboty. Zawsze używa łokci. Jedna rzecz to rywalizacja, a druga to walka bez opamiętania. On robi to z wyrachowaniem, intencjonalnie, ma nieczyste zamiary - powiedział Noah o zachowaniu Garnetta, choć sam nie należy do aniołków. W grudniu minionego roku został ukarany grzywną w wysokości 15 tys. dolarów za rzucenie piłki w trybuny w czasie meczu z Toronto Raptors. Piłka boleśnie uderzyła jednego z fotoreporterów. Zdarzały mu się też kłótnie z sędziami.